Przez wielu określani są jako "Liquid Tension Experiment" death metalu. Perkusista i wokalista Henrik Ohlsson, gitarzysta Peter Lake, basista i klawiszowiec Mattias Engstrand - te trio przez wielu uznawane jest za najlepszy technicznie zespół deathowy. Spotkałem się kiedyś z porównaniem muzyki zawartej na "Armageddon Theories" do Atheist, Cynic, czy Watchtower, tyle że zagranej 10 razy szybciej.
Hmmm ... na upartego odnalazłbym inspiracje co najwyżej Atheistem. Drugi album Theory In Practice jest albumem konceptualnym, mówiącym o apokalipsie i zagładzie świata. Muzycznie jest to ultratechniczny thrash-death, podrasowany dosyć specyficzną barwą klawiszy. Album zawiera ... 4 utwory, w tym jedną 20-minutową deathmetalową suitę podzieloną na 5 części. Album jest niesamowicie trudny do zgryzienia, gdyż praktycznie żaden motyw się nie powtarza, utwory nie mają ściśle określonej konstrukcji, ale są zwarte w swoim ... skomplikowaniu. Próżno tutaj szukać nonszalancji Necrophagist, czy klimatycznych wstawek rodem z Cynic, czy Atheist. Theory In Practice nieustannie brnie do przodu, utrzymują rytmikę ... Meshuggah, tyle że w przeciwieństwie do swoich rodaków, opierając utwór nie na 5 lecz na 55 riffach! Klawisze stanowią jedynie tło nadając muzyce lekkiego ubarwienia, pośród kompletnie niemelodyjnego grania. Sporym mankamentem jest wokalista, który śpiewa na pograniczu death, thrash, a tego, co śpiewał ... Abbath z Immortal. Generalnie wokal kompletnie nie pasuje do bardzo szybko granej muzyki, spowalniając ją.
Ciekawostką jest fakt, że Peter Lake potrafi ze swojego Fendera wydobyć całkiem ciężkie dźwięki. Niestety jego solówki, choć techinczne, odrobinę neoklasyczne, to nie przykuwają uwagi.
Brzmienie albumu też do najlepszych nie należy. Perkusja jest znów schowana w tyle i trzeba się mocno przysłuchiwać temu nieszablonowemu stukaniu.
Niestety z całym szacunkiem do umiejętności technicznych muzyków, zespół nie potrafi pisać dobrych utworów. Nawet grając techniczny metal należałoby tworzyć jakieś motywy zapadające w pamięć i przykuwające uwagę słuchacza. Ja takich motywów na "The Armageddon Thories" po pół roku słuchania odnalazłem aż 3 : niesamowity shredding w pierwszym utworze, zakręcona gitarowo-klawiszowa wstawka w utworze nr 2 i bardzo morbidowy riff w ostatnim utworze. "LTE death metalu" - grubo przesadzone, bo LTE gra z sensem. Szybsze od Atheist? Może i tak, ale co z tego, skoro Atheist sypie pomysłami z rękawa i nieustannie przykuwa uwagę słuchacza. Rytmika Meshuggah ? Meshuggah może gra mniej, ale jest bardziej wyraziste.
"Armageddon Theories" zawiera muzyką bardzo dobrą technicznie, ale w każdym elemencie brakuje im tego "czegoś". W sumie jest to album dla masochistów, gdyż naprawe ciężko go przetrawić. Ja tymczasem wolę posłuchać Atheist.
Wydawca: Listanable Records (1998)
zsamot : Zgadzam się w pełni, kupiłem w ciemno, bo chwalono debiut- ciężka,...