Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

The Ordher - Weaponize

Ktoś spostrzegawczy zapewne zauważy, że często piszę bardzo pozytywne recenzje różnorakich płytek. Dziś będzie inaczej, bo ileż w końcu można pisać tylko o tych dobrych zespołach, podczas gdy na świecie jest niezliczona liczba gówna, która w ogóle nie powinna ujrzeć światła dziennego i pozostać tam skąd wychodzi. Jedną z takich pozycji jest opisywany tutaj potworek deathmetalowców z The Ordher.
A cóż to za dziwactwo, ktoś spyta. Już spieszę z wyjaśnieniami. The Ordher tworzy trzech ludzi znanych z Rebaelliun, Horned God i Nephasth - czyli kraj pochodzenia tych muzyków to Brazylia. Zapewne niektórym ślinka poleciała na widok wspomnianych zespołów i przyznam szczerze - mi też poleciała.

Niestety, już pierwsze złe wrażenie wywarła na mnie wyjątkowo kiepska okładka. Jak na mój gust wyjątkowo obleśna i po prostu głupia. Ciężko jest mi stwierdzić dlaczego mi się nie spodobała, może dlatego, że takie coś się robiło za czasów Iron Maiden? "No nic" - myślę sobie, "może tak źle nie będzie", w końcu nie ocenia się płyty po okładce, nie?

Gdybyście zobaczyli jak mi mina zrzedła, gdy usłyszałem opisywanego tu gniota. Co na tym wydawnictwie jest be? Wyjątkowe proste, przewidywalne do bólu riffy, które wbijają się niczym szpilki w mózg słuchacza i ranią wyjątkową tandetnością. Nijakie, odjebane na jedno kopyto numery, w których nie ma krzty pomyślunku - po prostu napierdalanie w instrumenty ile wlezie bez większego sensu. Do tego wszystkiego dochodzi mdłe i wyjątkowo przytłumione brzmienie, które sprawia, że masz ochotę usnąć przy tym.

Co jeszcze mnie tu gryzie? Wokal, a właściwie tępe darcie mordy. Tu już pasowałby bardziej prosty growl, ale no cóż, widać wokaliście taki genialny pomysł nie wpadł do łba. W sumie jedyne co się tu wybija to wyjątkowo dobre solówki, które niestety w połączeniu z brzmieniem tego cudaka sprawiają, że nie wywołują tu zbyt ciepłych emocji. Żeby nie było niejasności - są naprawdę dobre technicznie. Niestety wygląda na to, że ci co miksowali ten twór najwyraźniej zdrzemnęli się na chwilę i wyszło to co wyszło.

Prawdopodobnie znajdą się tacy, którym się to spodoba. Ja piszę swoje odczucia odnośnie tej płyty, bo mimo wszystko lubię death metal. Dla mnie osobiście ta płyta to porażka i nic tego zdania u mnie nie zmieni.

Ocena: 2/10

Tracklista:

01. Weaponize
02. You've Become My Enemy
03. The Poison
04. Rise
05. Won't Stand The Line
06. These Hatred Deeds...
07. Father
08. Shot
09. Through The Walls
10. When The Storm Arrives
11. Blessed Be All Wars

Wydawca: Empire Records (2008)
Komentarze
Harlequin : Najsmutniejsze jest to że Trauma i Hate zaczeli wydawać syfiaste płyty...
jedras666 : płyta z mega dupy, zresztą jak większość z Empire Records hehe....
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły