Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Suicide Commando - Bind, Torture, Kill

"Bind, Torture, Kill" była pierwszą płytą zespołu, która wpadła w moje ręce zaraz po premierze. Ba, nawet o electro i podobnych klimatach miałam pojęcie prawie zerowe. Chyba najlepiej powiedzieć, że od niej wszystko się zaczęło (lepiej późno niż wcale). Dlatego zawsze patrzę na nią przez pryzmat sentymentu, choć już z zupełnie innej strony niż wcześniej.

Na płycie nie odnajdzie się nowości, ani innowacji w twórczości zespołu. Suicide Commando podąża szlakiem utartym już dobrze przez "Axis Of Evil", chociaż trzeba przyznać, że ten szlak nie jest do końca zły. Mamy do czynienia z bardzo dobrymi kawałkami, chociaż czujemy, że to już kiedyś było.

Płytę rozpoczyna tytułowy utwór, który idealnie wprowadza nas w nastrój płyty. Witają nas ciężki przytłaczający beat, tak dobrze nam znany, przesterowany wokal oraz beznamiętny damski głos powtarzający w kółko "Bind, Torture, Kill", da się wkręcić, byle podkręcić głośniki ku zgrozie sąsiadów. Cytat chyba najlepiej odda to co czuję podczas przesłuchiwania - "Soul Stripper Soul Ripper". Ostudził mnie "Bleed For Us", który powinien się znajdować dalej na płycie, aby dać czas na oddech pomiędzy innymi utworami, a nie zwalniać tempo jakie nadał pierwszy kawałek. W każdym razie czas jaki nam dano najlepiej wykorzystać na wsłuchanie się w tekst. "There's much killing to be done" i chyba nikt już nie wątpi co jest następne na płycie. "Conspiracy With The Devil" znów rozpędza album, nadaje mu szaleńczego tempa. Mój numer jeden na płycie, jeden z najlepszych utworów w dyskografii. Jako pierwszy mnie zachwycił i jako ostatni uznam za zły. "Menschenfresser" utrzymuje tempo, wielu go określa idealnym kawałkiem na imprezy, ale jakoś zawsze był blady w moich oczach, zapewne przez poprzednika. "Dead March" znów uspokaja płytę, daje nam odpocząć przed szaleńczym "Massakerem". Dalej jakoś idzie, kawałek od kawałka, żaden z nich nie jest zły, ale też specjalnie nie odstaje, aż do "Fuck You Bitch", ileż to już mamy utworów o tym tytule? W każdym razie trzeba przyznać, że od tego kawałka chyba czujemy najmocniejszy powiew świeżości, chociaż tak lekki, że ledwo wyczuwalny. Pod koniec możemy odpocząć i odprężyć się przy "Raderze", który zakańcza płytę.

"Bind, Torture, Kill" nie wnosi nic nowego, ale może i to lepiej, że zespół postanowił pozostać przy tym co znamy z wcześniejszych dokonań, choć nie tych najwcześniejszych. Płyta jest bardzo dobra, momentami nawet zachwyca i porywa, potrafi wprowadzić w trans, teksty znajdują się na wysokim poziomie. Utrzymuje Suicide Commando na szczycie, z którego mam nadzieję szybko nie spadną.

Tracklista:

01. Bind, Torture, Kill
02. Bleed For Us All
03. Conspiracy With The Devil
04. Menschenfresser (Eat Me)
05. Dead March
06. Massaker (Tommi Stumpff Cover Version)
07. Torment Me
08. Godsend (Deceased Part II)
09. We Are The Sinners
10. Fuck You Bitch
11. Rader

Wydawca: Noise Terror Productions (2006)

 

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły