Zespół Splot pochodzi z Sycowa i właściwie to tyle, czego udało mi się dowiedzieć na ich temat w internecie. Na ich stronie można posłuchać kawałków, obejrzeć wideo, a w kwestii newsów odsyła do profilu na Facebooku. Zabrakło mi jakiejkolwiek notki biograficznej, żeby zorientować się od kiedy grają i czy przed opisywaną przeze mnie ”Klatką” coś już wydali, czy też jest to debiut. Skupię się więc od razu na przesłanej mi płycie.
Niewątpliwie Splot jest zespołem rockowym, jednak jest to rock ciężki, podchodzący często pod muzykę metalową. Od razu powiem, że „Klatka” to bardzo dobra płyta wypełniona przebojami i naprawdę jestem pod wrażeniem, bo nie często się zdarza, żeby jeden po drugim leciały tak wyraziste i mające swoją osobowość utwory.
Splot potrafi zwolnić i wydelikatnieć, jak na przykład momentami w „Broken Man”, ale jest to w dobrym guście i proporcjach wpasowane w mocną rockową całość tak, że te kontrasty dodają muzyce kolorytu, a nie ją psują. Ósmy „River Of Tears” jest jedynym kawałkiem takim bardziej balladowym, ale i on ma swoje ostre fragmenty i w ogóle w dalszej części nieźle się rozkręca.
Cała muzyka oparta jest na solidnych gitarach, które kreują melodie, a i bas nie odstaje. Jest wyraźny i dodaje muzyce głębi i odpowiedniego brzmienia. Nie da się jednak nie zauważyć, że głównym atutem Splot jest górujący nad wszystkim, barwny i zróżnicowany śpiew Justyny Jędrzejczyk. Jej ostry, z pazurem, zachrypnięty wokal powoduje, że te dobre kompozycje gitarowe nabierają cech rockowych hitów. Dziewczyna potrafi zaśpiewać delikatnie, krzyknąć hardcore'owo, a także całkiem nieźle zaryczeć. Zmienia barwy i moduluje głos w ramach jednej zwrotki powodując, że wszystko staje się jeszcze lepsze i bardziej wartościowe. Dodatkowo trzeba zaznaczyć, że „Klatka” to płyta dwujęzyczna. W większości po angielsku, ale trzy numery są po polsku i dla mnie to następny strzał w dziesiątkę. Kawałki po polsku sprawdzają się znakomicie i są kolejnym urozmaiceniem tego wydawnictwa.
Jedynym minusem jest tu bardzo długa cisza po ostatnim kawałku ze spisu treści, a schowaną na koniec niespodzianką. Rozumiem koncepcję ukrytego kawałka i to, że coś co jest bonusem poza głównym daniem, może być oddzielone chwilą ciszy, ale niech to będzie minuta, góra dwie, a nie ponad piętnaście. Dla mnie kompletnie bez sensu. Siedzenie tyle czasu w ciszy mija się z celem, więc trzeba przewijać, albo wyłączyć. Tak czy inaczej pomysł całkowicie chybiony. Jak już przetrwamy tą przerwę w jakikolwiek sposób, okazuje się, że znajduje się tam jeszcze po raz drugi „Broken Man” tylko, że w zmiksowanej wersji elektronicznej.
W podsumowaniu dodam, że słuchając „Klatki” ciężko byłoby mi uciec od skojarzeń z Guano Apes. Czuć tu wyraźnie podobieństwo do tego zespołu, więc jeżeli ktoś lubi ten klimat i tego rodzaju granie, to śmiało polecam zapoznać się z zespołem Splot, bo jeżeli chodzi o poziom i jakość, nie odczuwam, żeby w jakikolwiek sposób odstawali.
Tracklista:
01. Slave
02. Unspoken
03. Woda
04. Struggle
05. Betonowy Świat
06. Lucid Nightmare
07. Broken Man
08. River Of Tears
09. Życzliwi
10. Therapy
11. So Free
Wydawca: Splot (2013)
Ocena szkolna: 4+