Marzenia... Tak odległe od nas... a jednocześnie tak bliskie... zakorzenione w głębi nas...czasem nierealne... mroczne... egoistyczne marzenia na które nnie mamy wplywu... Wyobrażenia samych siebie...
Czy jest coś bardziej wstydliwego od własnych marzeń? wizji siebie nie okaleczonej żadną skazą... Wizje siebie która ma władzę.... nawet jeśłi zmuszona byłabym pić cudzą krew.. ale byłąbym potężna we własnych oczach miałabym większą wartość... może to wina kompleksów.. a może... może sama nakręcam paranoje w które późniiej usilnie wierzę... które stają się powoli mimi demonami... Być może... Lecz odsłanianie włsnej duszy.. tej najskrytszej części nigdy niebyło moja mocną stroną........