Szczerze powiedziawszy, kiedy pierwszy raz zetknąłem się z tą płytą, uprzednio dowiadując się o niej paru szczegółów moje zdziwienie sięgało zenitu, słuchając, bowiem tego koncept albumu jednej z francuskich progressive metalowych grup ostatnich lat przeszywały mnie rozmaite emocje - od melancholii poprzez zachwyt, aż do euforii, Shadrane, bo o nich mowa to naprawdę nietuzinkowa grupa, zdolna swoją progresywną melodyką porwać serca wielu fanów takiego brzmienia, ale i zdobyć nowych odbiorców tego gatunku, a wszystko za sprawą 14 utworów z ich debiutanckiej płyty, "Temporal". Poświęćmy teraz kilka minut jej niezwykłemu obliczu.
Wszystkim utworom przewodzi jedna historia, która swymi korzeniami sięga II Wojny Światowej, opowiada zaś o losach amerykańskiego komandora łodzi podwodnej i pięknej japonki - Madoki Okuyamy. Shadrane podejmuje, więc na swoim pierwszym albumie próbę przedstawienia życia pełnego emocji, tragedii i romantycznego uczucia, nic, więc dziwnego, że za środek przekazu obrali sobie właśnie skomplikowane progresywne, ciężkie brzmienia, o czym przekonujemy się już przy okazji odsłuchu pierwszego, tytułowego kawałka. Klawisze wraz z przepięknymi klasycznymi instrumentami tworzą tutaj iście bajeczny pejzaż, który nagle legnie w gruzach za sprawą odgłosów zbliżającego się samolotu. Od tego momentu, bajeczny klimat, pęka jak bańka mydlana, ustępując pola potężnej dawce metalowych gitar spośród których niebawem ma wyłonić się nieskończenie piękna solówka gitarowa. Przyznam, że taki wstęp zaostrzył tylko moje zmysły, na szczęście nie na darmo. Drugi utwór "Madoka" przywitał mnie ciekawym brzmieniem elektrycznych gitar i pełnym ekspresji wokalem. Również perkusja dość wyraźnie zarysowała swoje zasługi. Ogólnie rzecz biorąc, utwór bardzo dobry aczkolwiek nie tak wybitny jak jego poprzednik.Pora teraz wspomnieć o numerze trzecim, do mnie prawie w ogóle nieprzemawiającym. Co prawda mamy tu piękną harmonię dźwięku, przepiękny operowy głos wokalistki, dostojność i delikatność, ale moim zdaniem za krótko to wszystko trwa, jeśli więc utwór znalazł się na krążku, mógłby po prostu dostosować się do reszty utworów i zasłużyć na miano bardziej rozbudowanego.
Przeskoczmy teraz do płytowej piąteczki, a więc utworu opatrzonego tytułem "She Writes". Tutaj wita nas prosty riff, który z czasem ewoluuje za pomocą rozlicznych dodatków (słyszymy nawet kumkanie żab), w przepiękną linię melodyczną, która idealnie podkreśla przekaz piosenki. Pod koniec daje się usłyszeć wspaniała solówka, która wręcz porywa swym szybkim brzmieniem. Jeśli zaś chodzi o utwory stricte instrumentalne, to wielkim acz nie jedynym ich przedstawicielem tutaj jest "Betrayal", który swą potęgą dosłownie przygniata. Podstawą kawałka, jest soczyście brzmiąca gitara, z czasem zaś pojawiają się klawisze, które tylko dodają ognia całej kompozycji. Nie ma żadnych wątpliwości, że pod względem instrumentalnym kawałek przewyższa całą resztę o głowę.
Na płycie słychać również nieco orientalne akcenty, a to za sprawą takich utworów jak kolejny instrumentalista - "Babies In the Bath". Również tutaj mamy do czynienia z kunsztownym, progresywnym brzmieniem, ale jak wcześniej mówiłem gitara nabiera zwłaszcza pod koniec orientalnego brzmienia, co jest naprawdę dużym plusem tej kompozycji, bowiem dzięki takim właśnie akcentom, płyta staje się bardziej ciekawa i mniej przewidywalna.
Po przesłuchaniu całego albumu parokrotnie, jestem w stanie powiedzieć, że Shadrane stoi na naprawdę wysokim poziomie, muzyka zaś jaką przedstawia na swoim debiutanckim albumie, jest wynikiem współpracy różnych muzyków cieszących się dość długim stażem na rynku muzycznym, nie dziwi zatem fakt, że płyta jak na pierwsze wydawnictwo jest bardzo dojrzała.
Tracklista:
01. Temporal
02. Madoka
03. Requiem For A Rose
04. I Remember
05. She Writes
06. Rainy
07. Lanterns Dance
08. Betrayal
09. Morpheus
10. Consider It
11. Manzanar
12. Babies In The Bath
13. Dance Of Solitude
14. Gallery
Wydawca: Lion Music (2008)