Chyba kazdy tak sie kiedys czuł
Jestem samotnikiem, choć dość mam już samotności.> Niech pustynia mego życia w ogród miłości się przemieni.
> Wyruszam w drogę nie wzruszon na matki wołania.
> - Zostań, mój synu, tam czeka śmierć i zagłada.
> Wędrówkę zacznę dziś - to postanowione.
> Idę
> Zginę lub znajdę wybrankę serca - żonę.
> Przeszedłem ciemną doliną i zła się ulękłem,
> bo Ciebie nie było ze mną.
> Krocząc przez ciernie mej duszy
> szukałem w Twych słowach choć trochę otuchy
> lecz próżne były me wołania.
> Pojawiałaś się co noc w mym śnie,
> znikałaś z mych oczu co rana.
> Utraciłem zmysły.
> Błąkam się jak tułacz po świecie szukając Twej dobrej duszy.
> (Znalazłem?!)
> W czeluści otchłaniach - Ty zostałaś czysta, nieskalana.
> Byłaś tuż obok - lecz Cię nie poznałem,
> bo ociemniały byłem i taki pozostałem.
> Twego piękna nie zdołałem odkryć.
> (Boże, jeśli istniejesz, wróć mnie do tamtej chwili)
> Zasnąłem pod gołym niebem.
> Znów we śnie widziałem Ciebie - podążam za Tobą, choć, choć gdzie kres wędrówki - nie wiem.
> Budzę się - Ty znikasz. Ja, ja znów tu samotny zostaję.
> Me ciało nie zna innej uciechy jak ta, gdy we śnie Moją jesteś.
> Mój zmysł ma jedno zadanie - znaleźć Cię,
> pokochać we śnie i na jawie.
> Zanurzyłem się w strumieniu nadziei
> licząc na to, że los mój się zmieni,.
> Mimo iż mrok w tej dolinie panuje - Śmierć swoje żniwo wielkie tu planuje.
> Coś nagle pękło, coś się zmieniło,
> słońce w mej duszy w pełni zaświeciło.
> Wsłuchałem się w noc i usłyszałem Twe ciche wołanie.
> Twój głos dał mi siły na powstanie.
> Ruszyłem raz jeszcze przez mroczne knieje,
> spotkałem Ciebie, choć ledwie żywy,
> byłem jak nigdy w mym życiu szczęśliwy.
> Tuląc mnie, spytałaś: Czy tak już na zawsze zostanie?
> Ja poprzysięgłem na wieki oddanie,
> Tobie, moja ukochana.
> W czeluści piekielnej, w tym padole ludzkim odnaleziona -
> Piękna bogini - ma przyszła żona.
> Podchwyciłem Cię za dłonie,
> Ty położyłaś pokornie głowę na mym łonie.
> Wiedziałem wtedy, że tulę przyszłą żonę.
> Powróciwszy do mego domu rodzinnego,
> popełniwszy obrzędu weselnego
> od dnia tamtego nie byłem już samotny,
> a czas pustelnika, jak wiatr z mej pamięci stał się ulotny.
> Wdzięczny jestem Tobie i rad wielce z każdej wspólnej chwili:
> dniami, gdy jak kwiat piękniejesz i nocami, gdy nasza pociecha kwili.
>
>
> Agnieszka Paczoska
Rocksedi666 : Piękne i zarazem wzruszające:)