A kiedy wyciągnę dłoń
Zakwitnę uśmiechem
W sadzie wspomnień
Przepełnionym Twym oddechem
I zamilkniemy wspólnie na małej ławce
W tym sennym,letnim,kolorowym sadzie
A w kolorach ukryją się wspomnienia
Śmiech zagości,miłość pozbawiona cienia
Nigdy już się nie skończy,nigdy nie dopuści
łez
Ty mą twarz w sobie schowasz,ukryjesz
Tak bedziemy trwali w wiecznym sadzie marzeń
Spleceni,złączeni nicią tych wydarzeń
Tych chwil cudownych,tych pereł śmiechu
Tam nie będzie nigdy naszych grzechów
I wyciągam dłoń
Ale ciągle zima
Sad spróchniały
Pod śniegiem się ugina
Nie ma śladu ławki
Nie ma chwil szalonych
Przepadło
Za późno
Sen skończony
Zakwitnę uśmiechem
W sadzie wspomnień
Przepełnionym Twym oddechem
I zamilkniemy wspólnie na małej ławce
W tym sennym,letnim,kolorowym sadzie
A w kolorach ukryją się wspomnienia
Śmiech zagości,miłość pozbawiona cienia
Nigdy już się nie skończy,nigdy nie dopuści
łez
Ty mą twarz w sobie schowasz,ukryjesz
Tak bedziemy trwali w wiecznym sadzie marzeń
Spleceni,złączeni nicią tych wydarzeń
Tych chwil cudownych,tych pereł śmiechu
Tam nie będzie nigdy naszych grzechów
I wyciągam dłoń
Ale ciągle zima
Sad spróchniały
Pod śniegiem się ugina
Nie ma śladu ławki
Nie ma chwil szalonych
Przepadło
Za późno
Sen skończony