KTOŚ odszedł ale pozostawił mi muzykę.
Kiedyś muzyka i taniec były dla mnie odskocznią od świata, który mnie
nie rozumiał. Potem przyszło "normalne" życie i mnie przytłoczyło.
Powoli zapominałam o wolności, swobodzie, śmiechu. Wszystko stało się
szare, ponure i ten przeklęty pęd donikąd. Dni były do siebie podobne i
strasznie nudne. Zaczęłam tonąć w NICOŚCI! Pewnego dnia przyszła OSOBA,
która z czasem stała mi się bardzo bliska. Dużo rozmawialiśmy i
słuchaliśmy muzyki. Znowu zaczęłam się śmiać, stałam się otwarta na
ludzi i co najważniejsze wróciłam do muzyki, w której znowu odnajduję
spokój, radość i bezpieczeństwo. OSOBA odeszła ale zostawiła mi muzykę.
Wiem, że nigdy nie przeczyta tego, ale te dwa tygodnie znaczą dla mnie
bardzo dużo i żałuję, że wszystko popsuliśmy między nami. Tęsknię!