Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Postwalentynkowe obserwacje

Jako, że nie poczułam się w tym roku jakoś szczególnie znapastowana ilością czerwieni, pluszu i wszechobecnych serduszek, pojawiającą się w okolicach Walentynek (skuteczną ochroną okazuje się być zabieranie roboty do domu na zmianę z treningami i niespodziewanymi imprezami w środku tygodnia) na komerchę towarzyszącą temu pseudo-święcie jakoś specjalnie nie utyskiwałam.

Pomarudzić jednak muszę, bo nie byłabym sobą.

Moje niezadowolenie wywołują widma komedii romantycznych ciągle jeszcze snujące się po salach kinowych. Pomijając „walory artystyczne” jakie ze sobą te produkcje niosą, w okresie okołowalentynkowym grane powinny być tylko i wyłącznie horrory. Nie od dziś wiadomo, że bardziej zbliża ludzi wspólne przeżywanie strachu i stresu (patrz syndrom sztokholmski) niż grupowe uchachanie. ;) Poza tym jak się kobieta zwija ze śmiechu to raczej trudno ją objąć i przytulić. No a argument „boję się” to niezawodny pretekst, żeby facet został na noc. ;)

Tak więc realizacja scenariusza pt.: „przyspieszony cykl godowy homo sapiens” znacznie sprawniej przebiegałaby przy okazji premier horrorów a nie durnych historii miłosnych.

Ale i tak najważniejszy jest plan „na rano”, po tym poznać wytrawnego „scenarzystę” ;P.

P.S. A na ekrany kin wchodzi właśnie „Koń wodny” półtoragodzinna historia od lat sześciu. To Ci dopiero hicior będzie ;P , ale jak o krewniaku filmy kręcą to może jednak Konik Morski się wybierze.
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły