Poroniec to nowa nazwa na rodzimej scenie muzycznej. Zespół pochodzi z Krakowa i tworzą go WrzaaASqn – wokale oraz Ferment – instrumenty. W styczniu nagrali swoje pierwsze, niezatytułowane demo, które wydali własnym nakładem w digipacku. Składają się na nie trzy black metalowe kompozycje z tekstami w języku polskim.
Psychodeliczny początek na klawiszach wywołany jest, dobiegającym z oddali, dziecięcym kwileniem, które przypomina mi „Mommy… mommy” z „Abigail II” King Diamond. I choć wspomniany motyw powraca jeszcze w obu następnych kawałkach, to tutaj nie będziemy mieli historii z fabułą, a szybko okazuje się, że Poroniec atakuje ciężarem gitarowych riffów, perkusyjnej artylerii i mocnego, chrypliwego, choć całkiem zrozumiałego wokalu. Zwraca też uwagę dobre, wyraźne brzmienie. Muzyka uderza ostrym blastem, choć nie pędzi cały czas, bo część motywów jest wolniejszych, lecz nie ustępujących ciężkością tym zalewającym lawiną dźwięków ciosom. W zmienności temp i natężeń kryje się esencja konstrukcji utworów, które zostawiają po sobie zdecydowanie pozytywne wrażenie.
Dobrze komponuje się z tym także wokal. Jest szorstki, ale wtapiający się w muzykę i pasujący do polskich liryków. Najciekawiej, pod tym względem, prezentuje się trzeci „Niedorzeczności”, gdzie te słowa najbardziej przebijają się do świadomości, no i numer wzbogacony jest refrenowym chórkiem z tiarą, ornatem i cieniem w temacie.
Ogólnie „Poroniec” potrafi zaciekawić i myślę, że jako nagranie promocyjne swoje zadanie spełnia. Próbka możliwości zdaje egzamin, a krótki materiał daje podstawy do oczekiwania na więcej.
Tracklista:
1. Zaległości
2. Codzienności
3. Niedorzeczności
Wydawca: Poroniec (2019)
Ocena szkolna: 4