Mijam go codziennie w drodze do pracy. Starszy Pan wraz ze swoim wehikułem stacjonuje niezmiennie na rogu ryneczku. Słońce czy niepogoda, na niepowtarzalnej maszynie powstałej z odwróconej ramy rowerowej, pod ogrodowym parasolem w kwiatki ostrzy noże, nożyczki, tasaki, motylki, sierpy, maczety, halabardy i kindżały. Wyostrzy wszystko, co tylko przyniosą mu ludzie. W malowniczym snopie iskier, z uśmiechem na ustach przywraca świetność śmiercionośnym krawędziom.
Chyba czas przestać oglądać kryminały.
„Mru, mru, mru. Rachu-ciachu i do piachu. Mru, mru, mru…” (mruczanka misia-skrytobójcy)