Kiedy pierwszy raz usłyszałem „She Is My Sin” na składance Mystic Art to oniemiałem. Po prostu mnie zatkało. To było coś niesamowitego, co porwało mnie od pierwszego wejrzenia. Tak wielka eksplozja energii, polotu, orkiestralności, tak wspaniała, sięgająca wyżyn melodyka, no i ten niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju głos Tarji Turunen, w którym zakochałem się momentalnie i bezpowrotnie. W głowie była tylko jedna myśl, żeby jak najszybciej kupić cały album „Wishmaster”, a kiedy to zrobiłem okazało się, że „She Is My Sin” to tylko początek.
Z pewnością jest to największy przebój z tej płyty, ale to naprawdę jest mało istotne. W dalszej kolejności następują bowiem równie fantastyczne pieśni, z których każda urzeka, upaja i zachwyca. Tarja prowadzi człowieka jak na smyczy i nie ma możliwości, żeby choć na chwilę się odłączyć i rozkojarzyć. Tę muzykę chłonie się całym sobą i chciałoby się tylko jeszcze i jeszcze. Ten dialog z męskim narratorem w „The Kinslayer”, ten rozmach „Come Cover Me” i „Wanderlust”. Jak dochodzi do takiego „I want to find The Secret Path”, to aż się nogi uginają. I dalej: "It's not the end. Not the kingdom come..." Po prostu poezja.To samo w bardzo orkiestralnym „Wishmaster”. To co ona tam wyczynia to przechodzi ludzkie pojęcie: „A dreamy-eyed child staring into night…” To jest mistrzostwo, to jest nokaut.
Między tymi dwoma ostatnimi utworami znajduje się jeszcze ballada „Two For Tragedy”. Zazwyczaj w takich momentach narzekam, ale tu nie ma możliwości żeby napisać chociaż jedno złe słowo. Jest to bowiem tak piękna pieśń, tak cudownie zaśpiewana, że jej spokojniejszy i smutniejszy klimat tylko wzbogaca album i nadaje mu dodatkowych emocji. To samo dotyczy „Deep Silent Complete”, który jest mocniejszy, ale również bardziej nostalgiczny i uczuciowy.
„Bare Grace Misery” to kolejny numer, który rozkłada na łopatki, a westchnienie, które pojawia się w pewnym momencie po prostu obrazuje wszystkie odczucia jakie towarzyszą słuchaczowi. To samo „Crownless”. No nic nowego już nie napiszę. Nightwish zabija każdym kolejnym utworem, nie dając ani momentu przeciętności i zwykłości.
Na koniec zostawiono dwa dłuższe i bardziej rozbudowane utwory. „Dead Boy’s Poem” znowu jest bardzo spokojny, smutny i orkiestralny, z wplecionymi monologami chłopca i płynnie przechodzi w, ostatnie już, wielkie dzieło „FantasMic”. Trzyczęściowy poemat muzyczny, o różnym natężeniu, i z partiami fletu, godnie kończy ten wspaniały album zawierając w sobie wszystkie jego najlepsze cechy.
Zachwycam się tak Tarją Turunen, bo to oczywiście ona rzuciła mnie na kolana, ale absolutnie nie można zapomnieć o jeszcze jednym cichym bohaterze. Prawdziwym mózgiem jest tu bowiem grający na klawiszach Tuomas Holopainen, autor wszystkich tekstów i większości muzyki. Przecież gdyby ktoś tego wszystkiego nie wymyślił, to ona by tak nie zaśpiewała. A tu wszystko gra perfekcyjnie i jest dopięte na ostatni guzik. Gitary są mocne, klawisze doskonałe, muzyka porywająca, żywa i energiczna. Całe to piękno ubrane jest w ostrą, power metalową jazdę i stanowi idealne połączenie muzycznej siły i przepięknej aury. „Whishmaster” jest arcydziełem totalnym, kompletnym i zupełnym w każdym swoim momencie. Nie da się stworzyć lepszej muzyki.
Tracklista:
01. She Is My Sin
02. The Kinslayer
03. Come Cover Me
04. Wanderlust
05. Two For Tragedy
06. Wishmaster
07. Bare Grace Misery
08. Crownless
09. Deep Silent Complete
10. Dead Boy’s Poem
11. FantasMic
Wydawca: Spinefarm Records (2000)
Ocena szkolna: 6