nic się nie wydarzy
uderzasz głową o bruk
Kiedy myślisz
piekło otwierasz
zwali cię ono z nóg
Za łatwo się przyzwyczajamy
Do kolorów
Do błękitu nieba
Zbyt proste mamy marzenia
By ujęły
Boga za serce
Nie chcieć!
Nie pragnąć więcej!
Wtopić się w tło
krajobrazu
Jak kameleon
zniknąć zawczasu
Nie mówić nic
milczenie już wszystko wykrzyczy
Ciemne okulary
i krew…
Bezbronni
Niewidoczni
Znikamy zanim
Jeszcze się pojawimy
Nigdy nie
istnieliśmy