Zielone liny krępowały me ciało.
Wola życia walczyć kazała, pierś łakneła powietrza.
Rzucałam się jak zwierze złapane w sidła, lecz kolce bardziej raniły me ciało.
Dzika a zarazem niewinna, żegnałam się z ciałem.
Spokój nadszedł, a wola życia ucichła.
Zielone liny przestały cisnąć.
Topieli błękit miłym był teraz, ostatni oddech.
Koniec