Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Niepogoda

Kap. Kap. Kap. Liczę krople uderzające o parapet. Kap. Kap. Kap. Liczę, że nigdy nie przestaną uderzać i nie będę musiał przestać liczyć. Kap. Kap. Kap. Z każdą kroplą wraca do mnie jedna przytomna myśl. Z każda kroplą wraca jedno miarowe uderzenie serca. Z każdą kroplą... chwila przerwy. Czyżby... Kap. Kap. Kap. Nie. Ulga. Liczę od nowa. Liczę, że nie przestanę. Szuranie. Kap. Kap. Kap. Skrzypienie schodów. Kap. Kap. Kap. Zgrzyt zamka. Jęk drzwi. Kap. Kap. Kap. Jeden krok. Drugi krok. Ciężki oddech.

 - Chcesz coś zjeść?

Kap. Kap. Kap.

 - A może zrobić ci herbaty?

Kap. Kap. Kap. Nerwowe szuranie.

- Słuchasz mnie w ogóle?

Kap. Kap. Kap. Przyspieszony oddech.

- Odwróć się kiedy do ciebie mówię!

... Świst nabieranego powietrza.

- Och... kochanie...

 

Kiedy przyszłaś deszcz ustał. Nie lubisz jak pada, prawda? Nawet jeśli ja tylko wtedy mogę być sobą. Tylko wtedy mogę być dla ciebie. Ale ty chcesz i mnie, i słońca. Kochanie. W moim świecie są tylko chmury. Tylko krople odliczają czas. Czasem to łzy. Moje bądź twoje. Czasem krople krwi. Mojej. Nigdy twojej. To ciągłe kapanie jest tym co pozwala się skupić mojemu umysłowi. Skupić na tyle by pomiędzy jedną kroplą, a drugą znaleźć ciebie i odrobinę twojego świata. Jestem dla Ciebie. Czego więcej potrzebujesz? Po co te pytania? Po co te zmarszczone brwi, zmarszczki wokół ust, ręce skrzyżowane na piersi i wzrok uciekający w bok?

Znalazłaś mnie kiedy miało nie być kapania. Kiedy odliczałem ostatnią kroplę. Jej nieskończenie długie spadanie i głuchy, bezgłośny plusk. Obudziłaś mnie. Zabrałaś. Pozwoliłem. Zostałem. Jestem dla Ciebie. Czego więcej potrzebujesz?

 

Cisza. Cisza. Cisza. Jest tak cicho. Ta cisza powoduje mój niepokój. Nie to nie cisza. To... Muszę iść na górę. Tylko na półpiętro. Posłuchać. Może jednak zajrzę. Tylko na chwilę. Żeby mieć pewność. Jestem przewrażliwiona. Na pewno nie... Wszystko w porządku. Wejdę.

- Chcesz coś zjeść?

Retoryczne pytanie. Nigdy nie chce.

 - A może zrobić ci herbaty?

Coś każe mi trwać w tym głupim monologu. Przecież nie to chcę powiedzieć.

- Słuchasz mnie w ogóle?

Do kogo było to pytanie?

- Odwróć się kiedy do ciebie mówię!

Nie! Nie... proszę. Nie chcę wiedzieć.

- Och... kochanie...

 

Nie rozumiem. Nigdy nie zrozumiem. Twoich łez. Twoich ran. I mojego wzroku, który śledzi każdą bliznę, a ucieka przed słowami. Może to ja jestem przyczyną. Może to wszystko przeze mnie... dla mnie? Kochanie jesteś całym moim światem. A jednak czuję każdą twoją łzę i każdą twoją kroplę krwi jak kare wymierzoną we mnie. Jak chłostę. Jak pokutę. Nienawidzę dni kiedy mnie każesz i... nie mogę bez nich żyć. Świta stał się oczekiwaniem na kolejny deszcz.

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły