czas przestał istnieć.. nie widoczne teraz słońce nie określało jego biegu.... Fakt.. Tu czas płynął tylko gdy widoczne było słońce... a skoro go nie było na horyzoncie to nawet czas miał przerwę w pracy...
Nocne życie tego średniowiecznego miasteczka nie różniło się specjalnie od życia innych podobnych miasteczek. wiadomo... nocne życie skupiało się wokół obskórnej karczmy zbudowanej blisko wjazdu do miasta... blisko głównego traktu.... A jak owa karczma się zwała? POD ZBITYM KUFLEM.. tak głosił szyld.. I wszelkie pijaństwo tam mnożone było... a dlaczegóżby nie?
Karczma choć brudna i mało zachwycająca higieną była przecież jedynym miejscem rozkwitu (może i to złe określenie) kultury... O ile kultura picia może być zwana kultura...
-barman piwa - kolejny raz wydarł się otyły wojskowy w podziurawionej kolczudze... ze spodni słoma wisiała... cóż bieda
-a za co zapłacisz rycerzu za piąte dziś piwo-zapytał szczurowaty barman w wyświechtanej marynareczce i koszuli z kilkoma łatami
-za tydzień żołd odbiorę to zapłacę... - barman przeżuł kilka przekleństw, że rozpija za darmo pół miasta i więcej strat ma na tym niż zysku ale piwo podał... w brudnej szklanicy... na co rycerz z radością zaczął żłopać kolejne piwsko nie zwracając uwagi na latającą nad nim muchą...
i tak mijały noce.. nudne.... małomiasteczkowe życie w jednym z wielu miast środkowej europy w czasach średniowiecza.