Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Meshuggah - Destroy Erase Improve

Meshuggah, Destroy Erase Improve

Jeden z najważniejszych albumów metalowych lat dziewięćdziesiątych. Krążek, który zmienił muzykę metalową. Tego typu określenia przylgnęły do drugiej płyty Meshuggah „Destroy Erase Improve”. Nie da się więc ukryć, że płyta ta zgromadziła sporo fanów i narobiła szumu. Nie można też odmówić jej oryginalności. Jak to bywa jednak z dziełami nowatorskimi i odstającymi od ogólnie przyjętych tendencji, nie każdy może je zrozumieć i nie są one dla każdego. W tym wypadku dla mnie na pewno nie.

Muzyka Meshuggah jest trudna, bardzo poplątana, skomplikowana i techniczna. Świat maszyn, objawiony w „Future Breed Machine”, dręczy, wierci, śrubuje i doskwiera, a wszelkie człowieczeństwo staje się zbędną wartością i zostaje przykryte matematyczno-komputerowymi schematami. Elektrolity dźwięków płyną przez kłęby digitalnych macierzy, przewalają się w nieskoordynowanych sekwencjach i szczegółowo wyściubionych formatach. Nie ma tu za grosz melodyjności czy płynności, a jakakolwiek harmonia wydaje się być czymś złudnym, nierealnym i dawno zapomnianym.

Do zbudowania tego syntetycznego patriarchatu Meshuggah nie potrzebuje wcale niezgłębionych pokładów elektroniki. Owszem, używa syntezatora, ale cały ten misterny chaos stworzony jest przez gitary, perkusję i wokal. Riffy zazwyczaj są krótkie i urywane. Skaczą jak narwane, tłoczą się w skondensowanych formach, a wszelkie objawy przestrzennej progresji albo są szybko i brutalnie przerywane, albo toczą się przy wystrzępionych i przytłaczających podkładach. A tych, wręcz nawet jazzujących form, jest tu sporo, co również jest charakterystycznym punktem tej płyty.

Podobnie rzecz się ma z wokalem. Jest krzykliwy i pozbawiony jakiejkolwiek spójności. Próżno by było doszukiwać się w nim jakichś zapamiętywalnych motywów czy refrenów. Przekazuje tylko ból, cierpienie i rozpacz torturowanego mentalnie istnienia.

Słucham wielu wynaturzonych i ekstremalnych w swojej treści gatunków muzycznych, ale w takim graniu nie odnajduję pociechy. Jest męczące i w ogóle nie zaskakuje, tylko tak ciśnie i ciśnie tym swoim natłokiem. Ocenę zaś stawiam neutralną, bo jaka by nie była, zawsze komuś nie będzie pasować.

Tracklista:

01. Future Breed Machine

02. Beneath

03. Soul Burn

04. Transfixion

05. Vanished

06. Acrid Placidity

07. Inside What's Within Behind

08. Terminal Illusions

09. Suffer In Truth

10. Sublevels

Wydawca: Nuclear Blast (1995)

Ocena szkolna: 4

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły