Jest kilka zespołów, do których twórczości chyba nigdy się nie przyzwyczaję. Legenda technicznego speed/thrash metalu Mekong Delta należy właśnie do tego typu zespołów. Zachwyty na płytami tego zespołu są dla mnie kompletnie nieuzasadnione.
"Kaleidoscope" w moich oczach to najlepsze wydawnictwo Niemców zanim
formacja poszła w rozsypkę. Jednak tak jak zespół pod koniec lat
90-tych rozpadł się, tak też i rozpada się muzyka Mekong Delta.
Omawiany krążek przynosi dziewięć kawałków utrzymanych w wyżej
wymienionej stylistyce, ze śladową ilością klawiszy. Od strony
technicznej jest to materiał bardzo dobry - podziw budzi zwłaszcza
praca sekcji. Niestety jest to jedyny plus tej płyty, gdyż warstwa
kompozycyjna jest bardziej żenująca niż wykonania "Turystycznej Piosenki" w Idolu. Przede wszystkim wokalista operuje koszmarnym głosem - ni to piszczącym, nie to jazgotliwym - generalnie koleś śpiewać nie
umie. Kawałki same w sobie to też bezsensowne pitolenie. Dawno nie
słyszałem tak bezmyślnego zakombinowania w muzyce. Jedyną rzeczą, która
stawia tą płytę powyżej innych wydawnictw Mekong Delta jest właśnie ów
nacisk położony na wysoki poziom instrumentalny - faktycznie jest to
chyba najbardziej zaawansowany instrumentalnie album tej formacji.Rzadko to mówię, ale naprawdę odradzam omijanie nie tylko "Kaleidoscope", ale i całej twórczości Mekong Delta. Najgorsze jest to, że kapela pokazuje, że grać potrafi, ale nie potrafi z tym zrobić użytku - dlatego większy szacunek mam do podwórkowych kapel napierdalających w garażu jakiś black metal, gdyż chłopaki dopiero szlifują warsztat i ta muzyka ma prawo być koślawa. Niestety muzyka Mekong Delta nie jest nawet kwadratowa.
Tracklista:
01. Innocent?
02. Sphere Eclipse
03. Dance On A Volcano
04. Dreaming
05. Heartbeat
06. Shadow Walker
07. Sabre Dance
08. Misunderstanding
09. About Science
Wydawca: I.R.S. Records (1992)