Za zasłoną mgły - gdzieś na szczytach
lubelskich budynków, w starych opuszczonych kamieniczkach z okiennicami
zabitymi przeżartymi przez mole deskami, w pustych brukowanych kocimi
łbami zaułkach czy tuż pod powierzchnią ziemi, pod ciężkimi żeliwnymi
pokrywami studzienek ściekowych tylko pozornie panuje cisza.
Za dnia czasem cicho wyje w nich wiatr, czasem jakaś osamotniona rama okienna uderza szarpana gwałtownym powiewem, czasem przemykający cicho kot obwieści głuszy swoją obecność miękkim miauknięciem. A nocą...
Nocą zaczyna się od szmeru. Pojedynczy, trudny do wyłapania dźwięk wpierw snuje się cicho po opuszczonych tunelach, wśród piętrzących się, zdobionych freskami ścian kamienic, pod wysokimi sufitami przestrzeni zasypanych gruzem i zbutwiałymi deskami.
Potem szmer przeradza się w ciche westchnienie, jakby nagle, wśród tej dziwnej ciszy w ciemności, Stare Miasto budziło się do życia, a oddech jego przetaczał się echem pośród wyludnionych miejsc. Jakby z pradawnych czasów coś próbowało wydrzeć się z tych murow i uliczek i znów wyrwać się do życia...
Na szczęście większość tych, których zdziwić by mogło to nagłe poruszenie Miasta, dawno już śpi, kiedy ze snu budzi się Miasto Cieni, przez innych zwane Lublinem Pod.
Powiadają, że kiedyś miasto było jednością, lecz pewnie to tylko legenda. Miasto Pod towarzyszy miastu Nad od kiedy pamiętam, tak niewielu jednak świadomych jest tej dwoistości. Powiadają, że Lublin Pod widzą tylko wybrani, ale ja powiedziałbym raczej, że przeklęci.[...]
Za dnia czasem cicho wyje w nich wiatr, czasem jakaś osamotniona rama okienna uderza szarpana gwałtownym powiewem, czasem przemykający cicho kot obwieści głuszy swoją obecność miękkim miauknięciem. A nocą...
Nocą zaczyna się od szmeru. Pojedynczy, trudny do wyłapania dźwięk wpierw snuje się cicho po opuszczonych tunelach, wśród piętrzących się, zdobionych freskami ścian kamienic, pod wysokimi sufitami przestrzeni zasypanych gruzem i zbutwiałymi deskami.
Potem szmer przeradza się w ciche westchnienie, jakby nagle, wśród tej dziwnej ciszy w ciemności, Stare Miasto budziło się do życia, a oddech jego przetaczał się echem pośród wyludnionych miejsc. Jakby z pradawnych czasów coś próbowało wydrzeć się z tych murow i uliczek i znów wyrwać się do życia...
Na szczęście większość tych, których zdziwić by mogło to nagłe poruszenie Miasta, dawno już śpi, kiedy ze snu budzi się Miasto Cieni, przez innych zwane Lublinem Pod.
Powiadają, że kiedyś miasto było jednością, lecz pewnie to tylko legenda. Miasto Pod towarzyszy miastu Nad od kiedy pamiętam, tak niewielu jednak świadomych jest tej dwoistości. Powiadają, że Lublin Pod widzą tylko wybrani, ale ja powiedziałbym raczej, że przeklęci.[...]
Squirel
..............................................
Matuszka Katieńka
Nu, malczik...
Mówią, że jest chyba jedyną istotą, będącą częstym i chętnym gościem w progach Więzienia i chociaż wierna i posłuszna jest Carowi, najbliższa przyjaźń łączy ją z Katem.
Mówią, że chociaż z lubością przygląda się jego pracy, gdzie indziej znajduje prawdziwą rozkosz...
Bo przecież, gdy dostojna pani nagle rozjaśnia swą obecnością mroki twej celi więziennej i ciebie, wybrańca, cichym, niemal pieszczotliwym, matczynym głosem uspokajając, wyprowadza na wolność, nie możesz uwierzyć własnemu szczęściu a ciepła nadzieja wlewa ci się w umysł i duszę (bo jakże by inaczej?), że oto ratunek i ocalenie w postaci tego anioła zesłano... A ona czuje, widzi tę nadzieję i napełnia ona rozkoszą jej duszę (czy ona ma duszę?!) karmi się nią... zaprasza w swe progi, ugości a ty już kochasz, wielbisz swego anioła-zbawczynię, a jej wzrok jaśnieje coraz mocniej, płonie żarem a ty pławisz się w blasku jej spojrzenia bo przecież – nie wiesz – że biada ci!
Mówią, że w jej komnacie w ścianie naprzeciw łoża tkwią zakrwawione kajdany.
Mówią, że żadnego z jej gości nigdy później nie widziano.
Mówią, że tylko najbliżsi służący wiedzą, co naprawdę dzieje się w komnatach Matuszki, ale zapytani zacinają w milczeniu usta i pośpiesznie oddalają się, przygarbieni pod ciężarem grozy.
Mówią, że Katieńka to nie imię – Jekaterina – ale pseudonim – od słowa „kat”.
Mówią, że zabłąkała się do Lublina Pod, bo wrota samego piekła zatrzaśnięto przed nią.
Ale... kto by tam słuchał, co ludzie gadają...
Alpha-Sco
Lublin Pod stworzyła: Squirel
Postać Matuszki stworzyła: Alpha-Sco
Zdjęcia: Fotosynteza
..............................................