W tym momencie siedzę blada jak śmierć... Oczy mam wymazane czarną kredką, jak na zdjęciu z rogami <Monia> tylko do tego dołączyłam ornamenty po lewej stronie kręcące się zawijasy wzdłuż skroni, chodzące na czoło, z dołu na policzek. Twarz podzieliłam kredką do oczu na dwie części po środku. Z prawego oka namalowałam mnóstwo kresek wychodzące jakby były czarnymi promieniami... kierującymi się w stronę linii związanych włosów ucha i szyi.
Mama czasami gdy mnie wiozła na jakiś koncert mówiła jakiś tekst w stylu "Artyści, którzy się tak malują wyglądają tak jedynie na teledyskach, nie chodzą w takim makijażu na codzień" hmm wtedy to było o czymś podobnym do Dero Goi {makijażu} ja sobie walnęłam bardziej rozwinięty makijaż niż On. Dero ładnie się maluje. Najbardziej mi się podoba kreska idąca od oka na czoło i policzek, ja zawsze za daleko jechałam tą kreską ;) Dalej niż Dero :P Chociaż Dero był inspiracją większości moich wymysłów. Dziś poszłam swoją drogą i mam jeszcze dzikszy makijaż. Nie wiem po co się maluje siedząc w domu, ale lubię sobie poeksperymentować. Moje kredki do oczu się kończą... Trzeba kupić nowe. Nie jestem pewna czy wrzucę coś z moich dzisiejszych efektów pracy nad makijażem. To zbyt dziwny makijaż, by oglądało go oko ludzkie inne niż moje przyzwyczajone do nie codziennych wzorów...
Mam nadzieję, ze w domu mama ma jakieś ustrojstwo do zmywania makijażu!