Pada śnieg - pierwszy w tym roku u mnie.
Listopad…
W zeszłym roku był cudowny - była praca, było zajęcie, pierwszy wypad do Gdańska na łikend - udało się w akademiku załatwić nocleg za free, tylu ciekawych ludzi!!!Listopad…
W piątek w drodze wiadomość „Pomódl się za Oskarka - źle z nim” .
Cały czas miałam w głowie najgorsze, ale przyjaciółka pocieszała i jakoś wyparłam to z głowy.
Sobota spędzona pod znakiem zwiedzania, spotkania z siostrą, troszkę się wypiło.
Niedziela rano - o 6:00 budzik z telefonu dzwoni. Sms.
„Oskar jest już wśród Aniołków.”
Byłam zmęczona. Nie dotarło to do mnie. Kawa, śniadanie - co by tu robić do 9:00? Idziemy do kościoła.
Zaczęła się msza.
Oskar nie żyje.
Wyszłam, usiadłam na ławce w parku przed Akademią Medyczną, gdzie Mały spędził prawie połowę życia.
16. listopada minie rok.
Słońce świeci mi w twarz - przeklęty listopad.
http://oskarliterski.blog.pl
bastet666 : Ja tez...jeb..ny listopad :(
thistle89 : I co jeszcze - my, młodzi (Rada Starszych niech wybaczy) nie znamy historii...
ravenheart99 : Masz rację, zwyczaj piękny, szkoda tylko że tak rzadko spotykany...