Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Poezja :

Jezuityzm

Małgosi i Natalce

Inaczej układała się zieloność, jakoś tak
bardziej. Opuszkami palców raniłyśmy nasze chore
wyobrażenia o tym, jak powinno być.
Babi za przedostatnie pieniądze kupowała słodkie
rarytasy tak jak teraz kupuję wino-
grona które miałyśmy na sięgnięcie dłoni.

Beztroska miała smak pianki i pachniała
ozonem, nie myślało się o śmierci
jako wyzwoleniu. Zadrapania bolały nie tak
bardzo by przyrównać je do piekących
słów. Robiłyśmy przygodę ilekroć naszła chęć.
Obecnie nie przychodzi wcale, ma zgrzytliwy
posmak i na wpół przymknięte wargi.





Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły