Czasami jest dziwnie. I tak jakoś podejrzanie. Zaskakujesz samego siebie.
Ostatnimi czasy znów usłyszałeś zarzut, że nie mówisz nic o swoich uczuciach. I wtedy uśmiechnąłeś się nieco ironicznie, przypominając sobie o czymś, co chciałeś zagłuszyć zgiełkiem dnia codziennego. Otóż nie czujesz nic. Jesteś jakiś pusty i wyprany wewnętrznie.
Tylko jak, sprawić, żeby nie potraktowano tego za żart, ominięcie prawdy? No bo jak można nic nie czuć?
-Właściwie to nie nic. Stoisz z boku i obserwujesz. Czasem śmiejesz się z ludzkiej głupoty, czasem drwisz ze swojej pozycji. Ale jakoś nie przejmuje Cię to do głębi. Bawisz się światem, dokonując jego powtórnej kreacji.
Intryguje cię ten dystans emocjonalny. Nie bardzo wiesz, czy i kiedy zacznie ewoluować w coś innego. W bardziej jeszcze bardziej bierną formę.
Czasem boisz się samego siebie. Zastanawiasz się do czego może doprowadzić taka częściowa bezduszność. Ile masz z niej pożytku, a ile przysparza Ci trosk. Wolisz zagłuszać sumienie pomstujące za krzywdę, którą sobie wyrządzasz. Unikasz wzroku innych, bo nie chcesz dostrzec swojego odbicia, kpiny wypełniającej oczy. Wstydzisz się resztek uczuć, które ci pozostały. Przecież to tylko reakcje biochemiczne mózgu, dlaczego wstydzisz się biologii? Ukształtowała cię ewolucja. Nie musisz winić siebie, to świat cię stworzył. Ten świat, któremu teraz odpłacasz za wszystkie dysfunkcje jakimi cię obdarzył.
Ostatnimi czasy znów usłyszałeś zarzut, że nie mówisz nic o swoich uczuciach. I wtedy uśmiechnąłeś się nieco ironicznie, przypominając sobie o czymś, co chciałeś zagłuszyć zgiełkiem dnia codziennego. Otóż nie czujesz nic. Jesteś jakiś pusty i wyprany wewnętrznie.
Tylko jak, sprawić, żeby nie potraktowano tego za żart, ominięcie prawdy? No bo jak można nic nie czuć?
-Właściwie to nie nic. Stoisz z boku i obserwujesz. Czasem śmiejesz się z ludzkiej głupoty, czasem drwisz ze swojej pozycji. Ale jakoś nie przejmuje Cię to do głębi. Bawisz się światem, dokonując jego powtórnej kreacji.
Intryguje cię ten dystans emocjonalny. Nie bardzo wiesz, czy i kiedy zacznie ewoluować w coś innego. W bardziej jeszcze bardziej bierną formę.
Czasem boisz się samego siebie. Zastanawiasz się do czego może doprowadzić taka częściowa bezduszność. Ile masz z niej pożytku, a ile przysparza Ci trosk. Wolisz zagłuszać sumienie pomstujące za krzywdę, którą sobie wyrządzasz. Unikasz wzroku innych, bo nie chcesz dostrzec swojego odbicia, kpiny wypełniającej oczy. Wstydzisz się resztek uczuć, które ci pozostały. Przecież to tylko reakcje biochemiczne mózgu, dlaczego wstydzisz się biologii? Ukształtowała cię ewolucja. Nie musisz winić siebie, to świat cię stworzył. Ten świat, któremu teraz odpłacasz za wszystkie dysfunkcje jakimi cię obdarzył.