Gniotąca, miażdżąca, druzgocząca. Taka jest trzecia płyta Immolation „Failures For Gods”. Niby to żadna nowość, ale i tak pozostawia niesamowite wrażenie oraz smród spalonej ziemi. I na to właśnie czekały zebrane w wielkiej liczbie diabelskie zastępy: „Can you hear us… Death to Jesus!”
Immolation imponuje nie tylko gęstością dźwięków i techniką grania, ale w znacznym stopniu również chropowatością i brudem brzmienia. Jest nie tylko jak rozgniatający wszystko na miazgę walec, ale i glebogryzarka rozpruwająca na strzępy każdą żywą istotę, jak i martwą naturę. Po takim przejeździe człowiek jest wbity w podłoże i przemaglowany tak, że jeszcze przez dłuższy czas nie jest w stanie się podnieść. Gitary są bardzo ciężkie, wokal niski i grobowy, a perkusja intensywna. Często pracuje szaleńczo na tle wolniejszych riffów, a potem wszystko zrywa się wspólnie w szybszym huraganowym uniesieniu. Muzyka nie jest melodyjna, ale lubi rozlać się jak spływająca zboczem lawa, tworząc bulgoczące i kotłujące się rozlewiska. Przez cały czas czuć ten ogień, żar i zawiesistą atmosferę.
Najgrubsze działo zostało wystawione na drugiej pozycji. „No Jesus, No Beast” to tutaj taki szlagier. Muzycznie doskonały jak wszystko inne, ale wyróżniający się pod względem wokali: „I count the days when the oppressed are released…” Bo „Failures For Gods” to oczywiście uderzenie w zakłamaną chrześcijańską rasę idącą ślepo za swoim fałszywym przeznaczeniem. O tym traktuje każdy kawałek i tą zarazę wyplenia siarczysty death metal swoją piekielną potęgą. "The ending of his Reign. No Jesus, No beast.”
Tracklista:
1. Once Ordained
2. No Jesus, No Beast
3. Failures For Gods
4. Unsaved
5. God Made Filth
6. Stench Of High Heaven
7. Your Angel Died
8. The Devil I Know
Wydawca: Metal Blade Records (1999)
Ocena szkolna: 5