Nie męcz mego sumienia swoją obecnością
I tak już kara nadeszła
I tak już nie ma nadziei
Idź gdziekolwiek
Byle dalej od mych kapryśnych wyrzutów
I tak już klamka zapadła
I tak dokonałam wyboru
Idź gdzie chcesz
Ale nie przecinaj mych krętych ścieżek
I tak już brak orientacji
I tak zagubiłam się w sobie
Lecz jak odejdziesz...
Wróć do mnie. Będę czekać. Zatęsknię.
Będę obserwować horyzont.
Zapalę święcę przy oknie.
24 VII 2006