Jak widać w tytule odwala mi. A to w sumie tak od czwartku, gdyż tego dnia dowiedziałem się, iż moja "była" Astaniel zaręczyła się. Jedni mówią, że głupcem jestem skoro odczuwam radość z takiego powodu, ale ... Ale ja po prostu odczuwam radość z faktu. Wspaniała kobieta spotkała pewnego pana. Wyciągneła go z alkocholizmu, pokazała, ze życie jest piękne. A teraz on prosi ją o rękę. Moze to za wcześnie ponieważ ona ma 18, on bodajże 20 i po 1.5 roku znajomości. Ale w końcu to nie ślub jeszcze, a teraz na pewno wiem, że jej obecnemu facetowi na niej bardzo zależy. Dziś impreza z tego tytułu :) A więc będe pił za szczęście Astaniel i kolesia niegdyś znanego na mieście pod ksywą Jabol. Będę płakał, a może i Mi coś pięknego z chromosomami XX przypadnie. oby na dłużej niż zwykle mam "szczęscie" posiadać ;/
P.S. Nie wiem czemu, ale to zdarzenie wyciągneło mnie z depresji. Miłość czyni cuda nie tylko parze głównych zainteresowanych ?