The Cure - brytyjska grupa rockowa założona w 1976 roku w Crawley przez Roberta Smitha jako Easy Cure. Początkowo muzyka zespołu opierała się na założeniach punk rocka, lecz z biegiem czasu grupa wykształciła swój własny niepowtarzalny styl, który często kojarzony jest z gatunkami new wave i coldwave.
W 1976 roku, w dobie ogromnej popularności ruchu punk Robert Smith (wokal, gitara elektryczna) i jego szkolni koledzy - perkusista Lol Tolhurst oraz basista Michael Dempsey założyli zespół Easy Cure (wcześniej występowali razem w różnych zespołach m.in. Malice i The Obelisks). Rok później dołączył do nich uznawany za najlepszego w Crawley gitarzystę Porl Thompson. Grupa była o tyle ciekawa, że w oceanie agresywnie grających i mocno zideologizowanych zespołów punkowych, stawiała przede wszystkim na melodię, a w warstwie tekstowej odwoływała się do przeżyć członków zespołu podejmując mocno introwertyczne zagadnienia. Zaczerpnięte z punk rocka oszczędne aranżacje wprawiały krytyków muzycznych w zdumienie, bowiem pod płaszczem minimalizmu kryła się muzyka inspirowana dokonaniami nie tylko wówczas popularnych zespołów, ale także muzyków z okresu psychodelii. Niech świadczy o tym fakt, że na pierwszej studyjnej płycie zespołu znalazł się cover utworu Jimiego Hendrixa "Foxy Lady". Oprócz inspiracji od ruchu punk odróżniał The Cure także image i maniera wokalna lidera Roberta Smitha.Czynniki odróżniające The Cure od reszty ruchu punk spowodowały, iż zespół dość szybko zaczął zdobywać popularność, a nawet zdołał zdobyć kontrakt płytowy z wytwórnią Ariola - Hansa. Szefostwo wytwórni widziało jednak w grupie Smitha potencjalną gwiazdę pop, co było nie do przyjęcia przez mającego własną wizję działalności lidera. Dość szybkie zerwanie kontraktu zbiegło się w czasie z odejściem Porla Thompsona. W 1978 roku zespół zmienia nazwę na The Cure i zdobywa coraz większą popularność w całej Wielkiej Brytanii. W tym czasie zespołem zaczyna się interesować pracownik wytwórni płytowej Polydor Chris Parry, któremu udaje się nakłonić Smitha do podpisania kontraktu z nowym labelem Polydor – Fiction Records. Dzięki temu kariera The Cure nabiera rozpędu - już w 1978 roku światło dzienne ujrzał singel "Killing An Arab/10.15 Saturday Night", który wzbudził zarówno zaciekawienie jak i kontrowersje ze względu na tekst "Killing An Arab". Utwór inspirowany twórczością Alberta Camusa rzekomo zawierał rasistowski tekst. Było to jednak w rzeczywistości odwołanie do głośnej powieści francuskiego egzystencjonalisty - Obcy. W późniejszych latach zespół często prowokował opinię publiczną wykonując na koncertach tę piosenkę jako "Killing An Englishman".
Rok 1979 to dalsze sukcesy zespołu - zdobycie ogromnej popularności w Londynie, gdzie występował w słynnym klubie Marquee m.in. w towarzystwie Joy Division i Siouxie & The Banshees oraz pierwsza sesja nagraniowa. Wydany w tym roku debiutancki album - "Three Imaginary Boys" wbrew oczekiwaniom fanów nie zawierał kilku przebojów, które wówczas zadomowiły się na playlistach rozgłośni radiowych. Stąd brak w spisie utworów, na przykład "Killing An Arab", czy też sztandarowego utworu grupy w tamtych czasach - "Boys Don't Cry". Pod koniec tego roku wytwórnia postanowiła wypromować zespół w Ameryce, co stało się przyczynkiem do wydania płyty zatytułowanej właśnie "Boys Don’t Cry", zawierającej najlepsze kompozycje z "Three Imaginary Boys" oraz zawarte na singlach hity pokroju wyżej wymienionych. Sukces został niestety okupiony nieporozumieniami w łonie zespołu, efektem tego było odejście Michaela Dempseya.
Początkowe sukcesy nie spowodowały, że zespół osiadł na laurach. Smith starał się szukać nowych środków wyrazu artystycznego, aby następna płyta zdołała odróżnić się od odnoszących sukcesy poprzednich krążków. Już z nowym basistą Simonem Gallupem i klawiszowcem Mathieu Hartleyem rozpoczęli przygotowania do nagrania nowej płyty. Wydany w 1980 roku album "Seventeen Seconds" ukazywał muzyczny zwrot ku formom bardziej przestrzennym niż dotychczas. Duży wpływ na to miało zatrudnienie Hartleya. Zauważalna była także postępująca fascynacja Smitha ciemnymi zakamarkami duszy ludzkiej, stąd teksty na płycie były naznaczone znacznie bardziej depresyjnym piętnem niż dotychczas. Właśnie na tym tle doszło do nieporozumień z klawiszowcem. Hartley nie był przekonany do drogi obranej przez Smitha i w tym samym roku opuścił zespół. Od tej pory The Cure działało jako tercet, a Smith przejął dodatkowo obowiązki Hartleya. Niemniej "Seventeen Seconds" odniosła komercyjny sukces, a singel promujący tę płytę - "A Forest" zaliczany jest dziś do największych osiągnięć grupy.
Rok 1981 to intensywna praca nad materiałem na kolejny, trzeci studyjny album - "Faith". Płyta ta rozwija wątki podjęte przez Smitha i kolegów na "Seventeen Seconds". Równocześnie, na co wskazuje tytuł albumu (ang. wiara), w warstwie tekstowej odnosi się do zagadnień wiary i duchowości. Posępna atmosfera i liryki Smitha mówiły dużo o nowej drodze obranej przez zespół. The Cure stało się jednym z prekursorów zjawiska później nazwanego mianem rock gotycki. Równocześnie przebiegały prace zespołu nad ścieżką dźwiękową do filmu "Carnage Visors". O ile dziś "Faith" to klasyczna pozycja w dyskografii The Cure, o tyle wspomniana instrumentalna ścieżka dźwiękowa jest ogromnym rarytasem.
Rok później The Cure zdobywa się na najbardziej wstrząsającą wypowiedź w historii zespołu. Album "Pornography" powstawał w atmosferze plotek o rzekomym samobójstwie Smitha. Rzeczywiście, lider zespołu przeżywał wówczas poważne problemy psychiczne, co znalazło odbicie w przygnębiających tekstach oraz apokaliptycznie brzmiącej muzyce. Problemy Smitha zaważyły również na stosunkach w zespole - coraz częściej dochodziło do waśni pomiędzy Smithem a Gallupem. W końcu, podczas trasy promującej album na koncercie w Strasburgu doszło do bójki pomiędzy zainteresowanymi. W jej rezultacie Gallup musiał opuścić grupę. Oznaczało to praktycznie rozpad zespołu. Basista założył wówczas grupę Fools Dance, Smith dał sobie na jakiś czas spokój z muzyką, a Tolhurst zaczął uczęszczać na lekcje gry na instrumentach klawiszowych.
Dopiero pod koniec 1982 roku w studiu nagrań spotkali się Smith i Tolhurst. Efektem ich współpracy była jednak muzyka zupełnie odmienna od wcześniejszych dokonań The Cure. Przede wszystkim znacząco wzrosła rola instrumentów klawiszowych, ulotnił się także przygnębiający klimat rodem z "Faith" czy "Pornography". Nagrane w latach 1982 - 1983 utwory to głównie radosne piosenki z dużą dawką elektroniki, zupełnie pozbawione cech charakterystycznych dla muzyki zespołu, takich jak charakterystyczna gitara Smitha, czy głęboki bas Gallupa. Single z tego okresu działalności zdobyły dużą popularność i zostały wydane w 1984 roku na składance "Japanese Whispers". Jednakże dalej nie można było mówić o powrocie The Cure, bowiem zespół istniał wówczas jedynie jako projekt studyjny. Smith udzielał się wtedy aktywnie jako gitarzysta w koncertowym składzie Siouxie & The Banshees, pomagał temu zespołowi nagrywać studyjne płyty i rozwijał działalność własnych pobocznych projektów muzycznych.
Powrót The Cure do aktywnej działalności nie tylko studyjnej, ale i koncertowej to rok 1984. Wówczas zespół nagrał psychodeliczną płytę "The Top", która była dziełem spółki Smith - Tolhurst. Pod względem formy muzyce zawartej na albumie było bliżej do "Japanese Whispers" niż do "Pornography". Do współpracy wspomniana dwójka zaprosiła wielu muzyków, którzy mieli pomagać w sesji nagraniowej. Między innymi za perkusją zasiadł Andy Anderson, a na saksofonie zagrał niegdysiejszy członek zespołu - Porl Thompson (zaprojektował on także okładkę albumu, aż do momentu swego odejścia z grupy w 1993 roku Thompson zajmował się graficzną stroną wydawnictw The Cure). Tuż po zamknięciu sesji do grupy dołączył basista Phil Thornalley. W ten sposób udało się skompletować skład, który mógł wyruszyć w trasę koncertową. W tym składzie, z Tolhurstem tylko i wyłącznie jako klawiszowcem, grupa wyruszyła w trasę, którą upamiętnił pierwszy koncertowy album zespołu - "Concert: The Cure Live" (1984). Widać było wyraźnie, że po ciężkich i przygnębiających czasach mrocznej trylogii "Seventeen Seconds" - "Faith" - "Pornography" zespół wraca do znacznie lżejszych korzeni, by na następnych płytach tworzyć nową jakość.
Już podczas trasy koncertowej nadeszły zmiany w składzie grupy. Andersona zastąpił Boris Williams, a po jej zakończeniu w 1985 roku do The Cure wrócił Simon Gallup. W takim też składzie doszło do nagrania jednej z ciekawszych płyt grupy ukazujących jej nowe oblicze - "The Head On The Door". Wzbogacona o elementy muzyki świata, nieco psychodeliczna i mająca przebojowy potencjał płyta pokazała, że Smith to nie tylko zawodzący o bólu i cierpieniu muzyk, ale także inteligentny i wyśmienity kompozytor. Dwa lata później - w 1987 roku ukazuje się kolejne dzieło zespołu, które podąża tą ścieżką. Niezwykle eklektyczny dwupłytowy album "Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me" rozwija formułę, próbując łączyć popowe melodie z ambitniejszymi formami wyrazu artystycznego. Najwyraźniej wówczas destrukcyjne i depresyjne przeżycia należały już do zamierzchłej historii. Jak przyznają członkowie zespołu - sesja nagraniowa tego albumu należała do bardzo przyjemnych, a Smith przeżywał wówczas niezwykle płodny muzycznie okres.
Jednakże dopiero wydany w 1989 roku album "Disintegration" doprowadza do mistrzostwa formułę wynikającą z połączenia melancholii starych płyt zespołu z przebojowością i melodiami znanymi z nowych. Można uznać tę płytę za zamkniętą opowieść o utraconej miłości i rozpadzie świata duchowego wrażliwego człowieka. Smith początkowo nie chciał nagrywać "Disintegration" pod szyldem The Cure, gdyż uważał, że jest to płyta zbyt pesymistyczna w wymowie i za bardzo przypomina klimatem dokonania z lat 1980 - 1982. Jak się jednak okazało ostatecznie podzielił się planami nagrania albumu z kolegami, w rezultacie powstała płyta najlepiej oceniana przez krytyków i większość fanów. I tym razem nie obyło się bez perturbacji wewnątrzzespołowych - z grupy został wyrzucony Lol Tolhurst, który miewał coraz większe problemy alkoholowe i jego praca w The Cure była bezowocna już od 1987 roku. Właśnie wtedy zatrudniono drugiego klawiszowca - Rogera O'Donnella, który na "Disintegration" odegrał bardzo ważną rolę. Mimo dobrego potraktowania przez kolegów (Tolhurst został dopisany jako współautor wszystkich kompozycji na "Disintegration", mimo iż jego wkład w powstanie płyty był minimalny) były klawiszowiec grupy wytoczył kolegom proces o prawo używania nazwy zespołu. Na szczęście tocząca się w pierwszej połowie lat 90 sprawa nie sparaliżowała działalności zespołu.
Wydanie "Disintegration" zostało opatrzone deklaracją Smitha, w której solennie przyrzekał, iż jest to ostatnie dzieło The Cure, a trasa promująca płytę - ostatnią szansą zobaczenia tego zespołu na żywo. Trasa ta zgromadziła ogromne rzesze fanów nie tylko ze względu na zapowiedzi lidera zespołu, po prostu "Disintegration" okazało się nie tylko artystycznym, ale i komercyjnym sukcesem. Podczas owej trasy dość mocno dał o sobie znać egocentryzm Smitha, co spowodowało odejście Rogera O'Donnella w 1990 roku. Jednakże ani wydanie świetnej płyty, ani zapowiedzi rychłej emerytury, ani tym bardziej problemy z O'Donnellem nie skłoniły Smitha do przyrzekanego wcześniej zawieszenia działalności grupy. Następcą buntownika został wieloletni techniczny The Cure - Perry Bamonte, który oprócz gry na instrumentach klawiszowych wspomagał Smitha i Thompsona grając na gitarze.
W lata 90 The Cure wkraczało jako gwiazda. Zespół dzięki temu nie musiał już pracować w studiu tak intensywnie, zakończył się również proces bezustannych eksperymentów i poszukiwań muzycznych. Zarówno styl, jak i pozycja The Cure zostały już określone. Mimo to zespół potrafił zaskoczyć publiczność albumem, który wedle wcześniejszych zapowiedzi lidera grupy nigdy nie miał powstać. Wydany w 1992 roku "Wish" zaskakiwał rockową zadziornością, a singel "Friday, I'm In Love" był kolejnym dowodem na to, że Smith i jego koledzy potrafią tworzyć przebojowe, ale równocześnie inteligentne piosenki. Dziś singel ten, wraz z pochodzącym z "Disintegration" "Lullaby" to najprawdopodobniej najlepiej rozpoznawane utwory zespołu. Kolejna trasa przyniosła ponowne zmiany personalne. Tym razem jednak wszystko odbyło się za obopólną zgodą i w przyjacielskiej atmosferze. W 1993 roku, po dziewięciu latach bezustannej gry w zespole zrezygnował ostatni obok Smitha członek najstarszego wcielenia The Cure - Porl Thompson. Gitarzysta poświęcił się solowej karierze muzycznej oraz malarstwu.
W okresie pomiędzy wydaniem "Disintegration" a sesją do następcy "Wish" dyskografia zespołu znacząco wzbogaciła się o kilka wydawnictw koncertowych, które dokumentowały okres intensywnego życia koncertowego. W ten właśnie sposób na rynku znalazły się wydawnictwa pokroju "Entreat", "Show" czy "Paris". Albumy te przedstawiały The Cure jako zespół znacznie bardziej dojrzały niż na "Concert: The Cure Live". Jak więc łatwo zauważyć - pierwsza połowa lat 90. to przede wszystkim intensywna działalność koncertowa prowadzona przy równoczesnym zaniedbaniu działalności studyjnej. Nic więc dziwnego, że coraz liczniejsi fani The Cure z niecierpliwością oczekiwali aż Smith i jego kompania przygotują nowy premierowy materiał.
Połowa lat 90 to wspomniany już proces pomiędzy członkami The Cure a Lolem Tolhurstem. Był to także czas przygotowań do nagrania nowego, długo wyczekiwanego albumu - "Wild Mood Swings", w międzyczasie doszło do kolejnych przetasowań personalnych - do szeregów zespołu powrócił Roger O'Donnell, Bamonte skoncentrował się na grze na gitarze, a Boris Williams postanowił zakończyć okres swej gry w The Cure. Nowym perkusistą został znaleziony poprzez ogłoszenie w gazecie Jason Cooper. Wydany w 1996 roku album nie okazał się być godnym następcą "Disintegration", a nawet "Wish". Dla polskich fanów ma jednak sporą wartość ze względu na trasę koncertową go promującą. Wówczas właśnie The Cure odwiedziło Polskę, dając w listopadzie 1996 roku koncert w katowickim Spodku.
Nienajlepsze przyjęcie mocno średniego "Wild Mood Swings" utwierdziło The Cure w przekonaniu, że najlepszym wyjściem z zaistniałej sytuacji będzie nagranie albumu będącego nawiązaniem do klimatu "Disintegration". I rzeczywiście - prace nad nowym albumem odbywały się w refleksyjnej atmosferze. Głównie dzięki podejściu Smitha, którego teksty na nową płytę traktowały o przemijaniu i pogodzeniu się z losem. Także muzyka zespołu oddawała klimat twórczości literackiej lidera The Cure, ale nie była równocześnie bezmyślnym kopiowaniem własnych osiągnięć z czasów równie ciężkich płyt pokroju "Pornography", czy "Disintegration". W toku prac Smith znów zaczął przebąkiwać o ewentualnym zakończeniu działalności pod szyldem The Cure, co w czasie trwania trasy promującej wydaną w roku 2000 płytę "Bloodflowers" zostało przyjęte jako zapowiedź rychłego rozwiązania zespołu. Właśnie wówczas grupa odwiedziła nasz kraj po raz kolejny - 14 kwietnia 2000 roku dała koncert w łódzkiej Hali Sportowej.
Od momentu zakończenia owej trasy koncertowej zespół pozostawał w uśpieniu. Pozytywnie nie nastrajały wypowiedzi Roberta Smitha, który dawał do zrozumienia, że jego zapowiedzi z czasu trwania sesji do Bloodflowers znalazły odbicie w rzeczywistości, tym bardziej, że ów album został bardzo ciepło przyjęty przez fanów i krytykę, a Smith wtórował twierdząc, iż właśnie tak jego zdaniem powinna brzmieć ostatnia płyta The Cure. Bez względu na insynuacje dotyczące stojącej pod znakiem zapytania przyszłości grupy, jej dyskografia zaczęła się na przełomie wieków gwałtownie wzbogacać o wydawnictwa kompilacyjne, takie jak "Greatest Hits" (2002), czy unikalny zbiór stron B-singli oraz rzadkich nagrań "Join The Dots: B-Sides & Rarities: 1978-2001" (2004). W 2003 roku wydano także "Trilogy" - zapis DVD niezwykle interesującego kilkugodzinnego koncertu, jaki zespół dał w Berlinie. The Cure zagrało wówczas cały materiał z trzech płyt określanych przez Smitha jako nową trylogię: "Pornography", "Disintegration" i "Bloodflowers". Mimo to, aż do początków 2004 roku nic nie zapowiadało powrotu The Cure do czynnej działalności koncertowo-nagraniowej. Smith do tego momentu udzielał się promując młode zespoły (między innymi Blink 182) lub przebywał w domowym zaciszu.
Dopiero rok 2004 zweryfikował zapowiedzi lidera The Cure. Najpierw okazało się, że zespół, po zakończeniu kontraktu z Fiction, podpisał nowy - z wytwórnią znanego metalowego producenta Rossa Robinsona, a później, że grupa kończy nagrywać materiał na nowy krążek zatytułowany po prostu "The Cure". Album ten ukazał się w połowie 2004 roku i podzielił zarówno krytykę, jak i fanów. Jedni uważają ostatnie dzieło The Cure za zmarnowaną szansę kontynuowania wątków z udanego "Bloodflowers", inni - za powiew świeżości związany z postawieniem przez zespół na mocniejsze zaakcentowanie wpływów muzyki gitarowej na własną twórczość.
Zespół promując "The Cure" planował początkowo zagrać w Polsce jesienią 2004, jednakże planowana druga część trasy koncertowej (w tym występ w Polsce) została odwołana, co tłumaczono zmęczeniem muzyków, i przełożona na pierwszą połowę 2005 roku. Okres ten zamiast spodziewanych koncertów przyniósł jednak kolejne zmiany składu - z grupy zostali usunięci, z niewiadomych do końca przyczyn, O'Donnell i Bamonte. Smith zadekalrował, że od tej pory The Cure jest zespołem gitarowym i obejdzie się bez klawiszowców. Równocześnie po raz drugi do grupy powrócił Porl Thompson. Właśnie w zreformowanym składzie Smith - Gallup - Thompson - Cooper zespół wystąpił na paryskim koncercie Live 8 2 lipca 2005 roku.
Zespół przechodził wielokrotne zmiany składu personalnego, zaś jedynym jego członkiem, który jest w nim nieprzerwanie do dziś jest Robert Smith, niekwestionowany lider, wyłączny wokalista, gitarzysta, autor wszystkich tekstów i kompozytor większości muzyki. Charakterystyczny roztarty makijaż i burza natapirowanych czarnych włosów lidera The Cure to elementy wizerunku zespołu rozpoznawalne wśród fanów muzyki na całym świecie.
Twórczość zespołu ewoluowała na przestrzeni lat. Zawierała w sobie elementy prekursorskie na scenie rockowej (new wave, cold wave, w znikomym stopniu gotyk), równie często łagodzone przez wpływy estetyki popowej. Zawsze jednak opatrzona była łatwo rozpoznawalnym brzmieniem, który nadaje tej muzyce oryginalności. Po naiwnym, postpunkowym debiucie przyszedł czas na surową muzykę przepełnioną mrokiem i rozgoryczeniem. Kolejne płyty wyróżniały się bogactwem brzmień i nastrojów łączącym w sobie zarówno melancholijne ballady, monumentalne epiki, ciekawe stylizacje, jak i bezpretensjonalne piosenki o różnych odcieniach miłości. Wszystko opatrzone pełnymi rozterek i wątpliwości oraz zmiennymi nastrojowo tekstami Roberta Smitha, w których nierzadko odnaleźć można inspirację literacką.
Zespół The Cure stał się zespołem kultowym o wyraźnych znamionach odrębności od reszty sceny rockowej. Obecnie coraz więcej młodych wykonawców inspiruje się twórczością The Cure, a krytycy często określają grupę jako prekursorów muzyki alternatywnej.
Najbardziej charakterystyczne i najszerzej znane albumy The Cure to: zimnofalowy, minimalistyczny "17 Seconds" (1980), quasi-gotycki, mroczny "Faith" (1981), apokaliptyczny, wstrząsający "Pornography" (1982), eklektyczny "Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me" (1987), poruszająco introwertyczny "Disintegration" (1989), rockowy "Wish" (1992) i refleksyjny "Bloodflowers" (2000). Ostatnie studyjne dzieło grupy to wydana w 2004 roku kontrowersyjna, gitarowa płyta zatytułowana "The Cure", która powstała we współpracy ze znanym amerykańskim producentem Rossem Robinsonem. Grupa w ciągu ostatnich 25 lat prowadziła bardzo intensywną działalność koncertową dając w tym czasie już ok. tysiąca występów na żywo. Dwa z nich miały miejsce w Polsce: 15.11.1996 w katowickim Spodku i 14.04.2000 w Hali Sportowej w Łodzi.
The Cure, mimo mrocznych skojarzeń wywoływanych u publiczności, a ugruntowanych we wczesnej fazie działalności, wsławili się też sporym zbiorem charakterystycznych pogodnych, a nawet zwariowanych singli, którym często towarzyszyły niecodzienne teledyski. Do najlepszych przykładów należą tu "The Lovecats", "Inbetween Days", "Close To Me", "Just Like Heaven", "Lullaby" czy "Friday I'm In Love".
Zespół The Cure należy do najbardziej charakterystycznych, trudnych do zaszufladkowania, a przy tym długotrwałych zjawisk na scenie rockowej. Ich oparta na fundamencie uczuć twórczość zjednała sobie rzesze wrażliwych zwolenników na całym świecie, o czym świadczy 30-milionowy nakład sprzedanych płyt. Choć ich znaczenie w świecie muzyki było największe w latach 80tych, to w późniejszym okresie The Cure nie zatrzymali się w rozwoju i późniejsze albumy w mniejszym lub większym stopniu wzbogacały ich twórczość o kolejne, czasem zaskakujące, elementy.
Skład:
Robert Smith - wokal gitara, elektryczna
Porl Thompson - gitara elektryczna
Simon Gallup - gitara basowa
Jason Cooper - instrumenty perkusyjne, perkusja
Byli członkowie zespołu:
Matthieu Hartley - instrumenty klawiszowe
Roger O'Donnell - instrumenty klawiszowe
Michael Dempsey - gitara basowa, boczny wokal
Perry Bamonte - instrumenty klawiszowe, gitara elektryczna
Lol Tolhurst - instrumenty klawiszowe, instrumenty perkusyjne, perkusja
Phil Thornalley - gitara basowa
Andy Anderson - perkusja
Boris Williams - perkusja
Dyskografia:
01. Three Imaginary Boys (1979)
02. Boys Don't Cry (1980)
03. Seventeen Seconds (1980)
04. Faith (1981)
05. Pornography (1982)
06. The Top (1984)
07. Japanese Whispers (Compilation) (1984)
08. The Head On The Door (1985)
09. Staring At The Sea: The Singles (Compilation) (1986)
10. Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me (1987)
11. Disintegration (1989)
12. Mixed Up (1990)
13. Wish (1992)
14. Paris (1992)
15. Show (Live) (1993)
16. Wild Mood Swings (1996)
17. The Best (1996)
18. Galore: The Hit Single 87-97 (Compilation) (1997)
19. Singles And Remixes (1999)
20. Very Best '99 (Compilation) (1999)
21. Bloodflowers (2000)
22. Greatest Hits (Compilation) (2001)
23. The Cure (2004)
24. Hypnagogic States (EP) (2008)
25. 4:13 Dream (2008)
Oficjalna strona internetowa: www.thecure.com
MySpace: www.myspace.com/thecure