Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Crysalys - The Awakening Of Gaia

Crysalys, The Awakening Of Gaia, power metal,Ciara Malvestiti

Choć zespół Crysalys istnieje od 2003 to dopiero w sierpniu ubiegłego roku światło dzienne ujrzał ich debiutancki album „The Awakening Of Gaia”. Muzykę na nim zawartą określiłbym jako podniosły, operowy i ciężki power metal. Dlaczego użyłem właśnie tych określeń? Postaram się wyjaśnić to po kolei.

Swoją podniosłość ta muzyka zawdzięcza klawiszom. Keyboard jest bardzo ważnym instrumentem na tej płycie. Tworzy atmosferę, nadaje klimat i wzbogaca zawartość. Dzięki klawiszowym pasażom, muzyka staje się pełniejsza i taka bardzo ekspresyjna. Operowość to cecha, którą zespół zawdzięcza przede wszystkim  niesamowitej wokalistce. Jej urozmaicony i charyzmatyczny wokal jest następnym mocnym i charakterystycznym punktem programu. Różnorodność barw, od narratorskich deklamacji, poprzez „normalny” śpiew, aż do szerokiej gamy koloratur jest zachwycająca. Potrafi zmieniać kilkukrotnie sposób śpiewania w jednym zdaniu, a czasem nawet w jednym słowie. Na początku miałem wrażenie, że to wszystko jest przekombinowane. Jednak po kilkukrotnym odsłuchaniu wszystko zaczęło mi się układać w spójne całości i doceniłem talent wokalny Chiary Malvestiti. Za ciężkość z kolei odpowiedzialne są oczywiście gitary i perkusja. Również w tym punkcie zespół pokazuje się z bardzo dobrej strony. Muzyka jest mocna i energiczna. Gitary jadą fajne riffy i melodie, a perkusja z siłą i stanowczością podkreśla, że mamy do czynienia z kapelą metalową. A dlaczego power metal? Ano dlatego, że na płycie roi się od bajkowych klimatów i narracji. Opowieści o gwiazdach, morzach, żeglarzach i syrenach. Konwencja tekstów, wokal i przede wszystkim klawisze skłoniły mnie do zaklasyfikowania właśnie w ten sposób tej muzyki.
  
„The Awakening Of Gaia” to bardzo fajna i ciekawa płyta. Utwory utrzymane są w szybkich tempach. Zespół potrafił stworzyć kawałki, które wpadają w ucho i podobają się już od pierwszych przesłuchań. Są melodyjne refreny i wątki instrumentalne. Wprawdzie na całej płycie doszukałem się tylko jednej solówki ale chyba akurat ten styl muzyczny nie jest tym, od którego wymagałbym wirtuozerii gitarowej. Co do reszty naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Najbardziej cieszy, że nie znajdziemy tu momentów nudy, niepotrzebnych dłużyzn czy innych zbędnych wypełniaczy. Ze względu na przebojowość i melodyjny refren wyróżniłbym czwarty „Scarlet Crusade”, natomiast takie najcięższe uderzenie i ze względu na muzykę i na tekst o sępach to „Time For Vultures”. Ostatni „...And Let The Innocent Dream” jest natomiast taki bardziej epicki i spokojny jednak nie jest to balladowy zamulacz tylko całkiem ciekawa kompozycja.

Tracklista:

01. The Awakening of Gaia
02. Butterfly Effect
03. Angelica
04. Scarlet Crusade
05. By Stars Revealed
06. My Will be Done
07. When Sirens Sing
08. Time for Vultures
09. Lilium
10. …And Let the Innocence Dream

Wydawca: Crysalys (2011)

Ocena szkolna: 4+

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły