Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Relacje :

Coat of Arms Malbork Feast (04.06.2010)

Pewien koncert w pewną piątkową czerwcową noc w scenerii pewnego pięknego polskiego zamku z pewnym wyjątkowym szwedzkim zespołem w roli głównej był niezapomnianym wydarzeniem. Tym pewnym zespołem - gwiazdą wieczoru - był oczywiście Sabaton, czyli zespół, którego nie trzeba nikomu przedstawiać, tak wielką popularność zyskał już sobie w Polsce. Coat of Arms Malbork Feast to jednodniowy festiwal z klimatem - w scenerii krzyżackiego zamku w Malborku tłumy fanów ciężkiego brzmienia zebrały się wieczorem 4 czerwca, aby wysłuchać utworów z najnowszego albumu grupy zatytułowanego "Coat of Arms". Oprócz szwedzkiej grupy zagrali także: lokalna formacja Lont, heavymetalowa grupa Turbo oraz Blaze Bayley - zespół byłego wokalisty Iron Maiden. Ale po kolei.
Sceneria była jednym z trafniejszych wyborów organizatora koncertu - Agencji Artystycznej Ma-In - średniowieczny krzyżacki zamek poznaczony kulami z wielu stuleci wojen, a w tle przepiękny, już prawie wakacyjny zachód słońca. W takim nabrzmiałym historią otoczeniu antywojenne utwory typu "40:1" - zadedykowany polskim żołnierzom, którzy stawiali czoło wojskom niemieckim w bitwie pod Wizną we wrześniu 1939 roku - zyskują szczególną wymowę. 4 czerwca był na pewno niezapomnianym dniem dla Malborka - choć nie dniem krwawych szranek, a muzycznych potyczek. Usytuowanie sceny było dosyć specyficzne - na terenie fosy południowej zamku, gdzie razem z terenem backstage'u była niemal przylepiona do ściany zamku. Współorganizatorzy festiwalu to Muzeum Zamkowe w Malborku oraz miejscowe stowarzyszenie kulturalne Makulatura.

A teraz kilka słów o zespołach w subiektywnej kolejności według ich rangi i dokonań, czyli od ostatniej grupy-gwiazdy aż do grupy grającej na rozgrzewkę. Jak już wcześniej wspomniałam, Sabatonów nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Grają w Polsce regularnie nawet parę razy w roku, znajdując coraz szerszą rzeszę zagorzałych fanów. Ich powermetalowe brzmienie łączy się z wymową antywojenną ich utworów. Ten liczący sobie 11 lat zespół ma na swoim koncie pięć albumów studyjnych. W Szwecji cieszą się ogromną popularnością - zostali uznani za najlepszy zespół hardrockowy w 2006 i 2007 roku, ale w Polsce w ostatnich latach biją rekordy popularności, o czym najlepiej świadczy tłum fanów pod sceną na każdym ich koncercie. 21 maja 2010 roku ukazał się piąty album Sabaton zatytułowany "Coat of Arms". Na wydawnictwie ukazała się m.in. kompozycja pt. "Uprising" - opowiadająca o powstaniu warszawskim z 1944 roku. Teledysk do tej piosenki z udziałem generała Waldemara Skrzypczaka oraz Petera Stormare został nakręcony w maju tego samego roku w Fabryce Norblina w Warszawie. Antywojenna wymowa ich utworów jest obecna również na wcześniejszych płytach - drugi album grupy pt. "Attero Dominatus" (2006) zawiera utwór "Angels Calling" mówiący o bezcelowych ofiarach samobójczych ataków na okopy podczas I wojny światowej, czwarty album zatytułowany "The Art of War" (2008) zawiera wspomnianą już piosenkę "40:1" opisującą bitwę pod Wizną, z kolei utwór "Ghost Division" nawiązuje do niemieckiej 7 Dywizji Pancernej, dowodzonej przez Rommla w czasie kampanii we Francji w 1940 roku. Członkowie zespołu jak zwykle dali z siebie wszystko i rozkręcili prawdziwe show na scenie - nie zabrakło pirotechnicznych popisów i ogniowych wybuchów, które oprócz efektu wizualnego i akustycznego, przyniosły też nieco ciepła, ogrzewając zmarzniętą już wieczorną porą publiczność. Joakim Brodén, Oskar Montelius, Rikard Sundén, Pär Sundström, Daniel Mÿhr i Daniel Mullback dali z siebie wszystko - pląsali, podskakiwali, machali swoimi długimi włosami (tu: gitarzyści), a wokalista nieraz skakał w rzesze publiczności. Zagrali swoje najpopularniejsze utwory - "Intro", "Ghost Division", "Panzer Battalion", "Coat of Arms", "Saboteurs", "Cliffs of Gallipoli", "Attero Dominatus", "The Price of A Mile", "Screaming Eagles", "Uprising", "Aces in Exile", "Into the Fire", „
"40:1" oraz na bisy: "The Art of War", "Primo Victoria" i "Metal Machine/Metal Crüe".

Bezpośrednio przed Sabatonami wystąpił zespół Blaze Bayley. Bayley Alexander Cook to brytyjski wokalista rockowy, występujący obecnie w założonym przez siebie heavymetalowym zespole Blaze Bayley, najbardziej jednak znany jako były wokalista Iron Maiden. Początkowo wokalista małego rock and rollowego zespołu Wolfsbane trafił do Iron Maiden z przesłuchania, po tym jak ich poprzedni wokalista, Bruce Dickinson opuścił zespół w 1993. Ostatecznie w lutym 1999 Blaze Bayley opuścił Iron Maiden, a rok później założył swój własny zespół, Blaze (dziś o nazwie Blaze Bayley). Skala głosu Bayleya nie jest zbyt szeroka, ale dzięki mocy i barwie może on dobrze wykonywać mocne, ponure metalowe utwory. Jako Blaze i jako Blaze Bayley wydał do tej pory 8 płyt. Brytyjczycy wystąpili w składzie: Blaze Bayley - śpiew, Nico Bermudez - gitara, Jay Walsh - gitara i David Bermudez - gitara basowa, prezentując materiał z wydanego na początku lutego albumu "Promise And Terror". Ich koncert był częścią trasy promującej, która obejmie Wielką Brytanię, Europę i Amerykę Południową. Grupa zaprezentowała na scenie zbyt długi koncert (ewidentny brak menedżera sceny), przeładowany krzykami wokalisty, który coraz bardziej zdzierał sobie gardło. Zespół zagrał m.in. "Voices From", "The Past", "Clansmen", "Man on the Edge" i sześć kawałków z nowej płyty. Lider grupy był oczywiście showmanem, biegał, skakał, rozmawiał z publicznością - co robiło niezłe wrażenie. Pomijając gusta muzyczne - bo jak mówi francuskie przysłowie "o gustach się nie dyskutuje" - koncert Blaze Bayley był jednak dla mnie za długi, za głośny (żeby nie powiedzieć ogłuszający) i nie tak efektowny, jak się spodziewałam.

Turbo zagrał jako jeden z dwóch polskich zespołów, które zostały tu sprowadzone do rangi grup supportujących zagranicznych kolegów. Turbo to zespół klasyfikowany jako heavymetalowy i thrashmetalowy w swoim brzmieniu. Choć tak naprawdę trudno jednoznacznie zakwalifikować ich styl muzyczny, biorąc pod uwagę wszystkie ich płyty. Grupa wystąpiła w Malborku przede wszystkim z utworami z nowej płyty, wydanej w listopadzie 2009 roku, zatytułowanej "Strażnik Światła" z Tomkiem Struszczykiem za mikrofonem. Tej formacji też nie trzeba nikomu bliżej prezentować. Grają od 30 lat (od 1980 roku), co jakiś czas zmieniając skład, tak że więcej jest byłych członków zespołu niż obecnych. Na wokalu przez te wszystkie lata znaleźli się: Wojciech Sowula, Piotr Krystek, Grzegorz Kupczyk, Robert Friedrich i obecnie Tomek Struszczyk. Ich pierwszą i najsłynniejszą płytą jest album "Dorosłe Dzieci" (1982) - prezentująca mieszaninę ostrego hard rocka i brytyjskiego heavy metalu. Obecny skład zespołu to: Wojciech Hoffmann - gitara, Bogusz Rutkiewicz - gitara basowa, Tomasz Krzyżaniak - perkusja, Dominik Jokiel - gitara i Tomasz Struszczyk - wokal. Ich koncert nie różnił się niczym szczególnym od pozostałych widzianych przeze mnie występów - Tomek Struszczyk świetnie sprawdza się na scenie, a reszta muzyków pokazuje dobry muzyczny warsztat, zachowując świetne samopoczucie na scenie i zarażając nim publiczność. Oczywiście obok utworów z nowej płyty nie zabrakło "Dorosłych Dzieci" odśpiewanych wspólnie z publicznością. W sumie bez ekscytacji, ale miło posłuchać.

Na końcu wróćmy do początku - całą imprezę odpaliła lokalna formacja Lont. Zespół w obecnym składzie występuje od lipca 2007 roku, a istnieje od 7 lat. Muzykę grupy najłatwiej zaszufladkować w gatunkach związanych z rockiem, jednak liczne elektroniczne wstawki, a miejscami nawet bity, wynoszą zespół poza jeden określony styl. Ich energetyczne, widowiskowe koncerty i świetny kontakt z publiką to główna wizytówka grupy. Zespół ma za sobą wiele koncertów w Polsce i za granicą, kilka występów na festiwalach. Skład zespołu: Łukasz Godlewski - wokal, elektronika, Błażej Kucman - gitara, wokal, Jarosław Chojnacki - bas, Roman Chojnacki - perkusja. I ich koncert taki właśnie był - energetyczny i "odpalający" ludzi do tańca pod sceną.

W sumie - warto było. Oprócz niekwestionowanie świetnego koncertu Sabatonów, przy okazji zwiedziłam po raz kolejny zamek, buszując po salach rycerskich, skarbcach i wystawach bursztynu. Co zabawne i urosłe już do rangi anegdoty - oprowadzający nas po zamku przewodnik jakoś od razu odgadł, że przyjechałyśmy na koncert. Ciekawe dlaczego? Jedynym minusem jest komunikacja z Malborkiem - powrót do Poznania zajął nam jakieś 8 godzin, z przesiadką w Tczewie i przygodą z pociągiem wracającym się objazdem do Malborka z powodu zamkniętych torów. Następnym razem zabieramy się z Sabatonami ich karawanem
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły