Na dużej scenie na moment pogasły światła... Ogromny tłum, zebrany pod sceną tej ciepłej, sierpniowej nocy, wstrzymał oddech w pełnym napięcia oczekiwaniu. I nagle, światła rozbłysły a na scenę weszła Anja Orthodox ze swym zespołem Closterkeller... Tłum oszalał, bijąc brawo jednemu z największych i najbardziej rozpoznawalnych zespołów Polskiej sceny rockowej, a przede wszystkim sceny gotyckiej. Zespół Closterkeller gra i tworzy już od 20 lat i wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. Niewątpliwym atutem zespołu jest charyzmatyczna i posiadająca piękny, mocny głos wokalistka - Anja Orthodox.
Także mroczna i pełna skomplikowanych, tajemniczych metafor poezja
wokalistki, czyni z zespołu Closterkeller twór wyjątkowy i jedyny w
swym rodzaju. Na przystankowym koncercie udowodnili, że pomimo upływu
tylu lat, nadal grają znakomicie, a Anja Orthodox nadal może poszczycić
się tym mocnym, z charakterystyczną manierą wokalem, który wielu
przyprawia o dreszcze.Koncert zespołu Closterkeller na Przystanku Woodstock w nocy z 2 na 3 sierpnia był świetnym, ponad półtoragodzinnym spektaklem, który na długo zapisał się w mej pamięci. Doskonałe wręcz nagłośnienie sceny (która w tym roku była przeogromna), spowodowało, iż każdy, najmniejszy dźwięk słychać było doskonale, nawet w najodleglejszych zakątkach pola, a gdy stało się pod samą sceną lub choćby w jej bezpośrednim pobliżu, dźwięki były tak silne, że aż można było to odczuć wewnątrz własnego ciała... A jeśli do tego dodać znakomite przygotowanie zespołu i piękny głos Anji, można było przeżyć coś naprawdę wyjątkowego.
Zespól zaczął koncert od utworu "W Moim Kraju", który jednak wokalistka wykonywała z dającym się zauważyć drżeniem w głosie. Mimo to, słuchało się go świetnie, gdyż warsztat muzyków grających w zespole okazał się świetny. Przy kolejnym, pięknym zresztą utworze "Na Krawędzi" Anja już całkowicie chyba zapomniała o tremie, do której sama się później przyznała, gdyż wykonanie wypadło rewelacyjnie, co potwierdziły dwa kolejne utwory "Violette" i "Władza". Przy tym ostatnim kawałku tłum odśpiewał większość utworu razem z wokalistką, żegnając ów szalonymi owacjami.
Kolejny już utwór był nie lada niespodzianką - jak zapowiedziała artystka, jest to utwór promujący nową płytę zespołu, która obecnie jest w toku przygotowań. Był to znakomity "Ogród Półcienie", który karze domniemywać, że nowa płyta zespołu okaże się ich kolejnym "strzałem w dziesiątkę". Kawałek ten, utrzymany jest w znanym nam klimacie i z charakterystyczną, mistyczną poetyką tekstu. Oj, szykuje się kolejny rarytas muzyczny...
Po tej nowej uczcie dla ucha, nastąpiło znakomite wykonanie najlepszych w karierze zespołu utworów - "Dlaczego Noszę Broń", "Scarlett", "Tak Się Boję Bólu", "Czas Komety", "Podziemny Krąg", "Królowa", które to ukazały znakomitą formę zespołu, wciąż piękny i mocny głos Anji - a przecież już 20 lat minęło...
"Królowa" był utworem kończącym występ zespołu, ale jak się okazało, jeszcze nie cały koncert. Zespól nie dał się długo prosić i zaprezentował dwa przepiękne utwory na bis - "Zegarmistrz Światła" i po raz drugi tego wieczoru, na specjalne życzenie Jurka Owsiaka - "Czas Komety". I był to najpiękniejszy moment tego koncertu... Taki, który wprawia w drżenie każdą cząstkę ciała i wyciska łzy z oczu....Przepięknie, znakomicie, popłynął przez tłum "Zegarmistrz światła" i rozbrzmiał tysiącem głosów wzruszonych Woodstockowiczów... Przy tym utworze zespól warsztatowo dał z siebie wszystko, a Anja pięknie operując głosem, dała się ponieść gdzieś daleko, w mroczną noc, ale jakże piękną, dzięki poetycznym słowom zawartym w utworze. "Czas Komety" był ukoronowaniem całego koncertu, a gdzieś z boku kamera uchwyciła wzruszonego Jurka Owsiaka, który nucił słowa swej ulubionej pieśni zespołu.
Gdy zespół zszedł ze sceny, żegnany wielkimi owacjami i skandowanym: Closterkeller z tysięcy gardeł, tym samym zakończył 2 dzień Przystanku Woodstock. Jak piękne było to zakończenie, mógł przekonać się tylko ten, kto tam był, widział, słyszał i czuł tą niesamowitą energię, moc i piękno niewątpliwie jednego z najlepszych koncertów Festiwalu.
Miejmy nadzieję, że za rok zespół również zagra z jeszcze większym powerem - może tym razem, jako odbiorcy Złotego Bączka? Oby!