Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Children Of Bodom - Blooddrunk

Podobno w geniusz nigdy nie można wątpić. Kiedyś ten zespół ubóstwiałem. Potem przyszło rozczarowujące "Hate Crew Deathroll" oraz "Are You Dead Yet?" na którym zespół poszedł w niepożądanym przeze mnie kierunku ... uznałem, że zespół się wypałił, więc postawiłem na Finach krzyżyk. Duży błąd - jeśli ktoś choć raz pokazał, że grac potrafi, to znaczy, że grać potrafi. Po trzyletnie przerwie Laiho i spółka powrócili z czymś, co jest dla mnie jednym z najmilszych zaskoczeń muzycznych ostatnich lat.
"Blooddrunk" nie jest ani powrotem do korzeni, ani kontynuacją ... ten album jest ździebełko inny. Słuchając tych dziewięciu kawałków zawartych na tym wydawnictwie odniosłem wrażenie, że zespół miał ochotę pobawić się trochę w thrash metal. W końcu pojawiło się to, czego zabrakło mi na dwóch poprzednich płytach - ogień i pasja! Utwory są energiczne, ze sporą ilością szybkich riffów, poprzyozdabianych ozdobnikami gitarowymi. Również same solówki wydają się być nieco bardziej wyrafinowane ale zarazem dzike. Mniej do powiedzenia mają także klawisze, ale pojawiają sie wtedy gdy są potrzebne, przez co muzyka nie jest przesłodzona, ale okazjonalne wstawki w stylu "Follow The Reaper" tylko dodają smaku temu wydawnictwu. Oczywiście jest kilka bardziej "nowoczesnych" motywów, nawiązujących trochę do poprzedniczki, ale nie są one motywem przewodnim albumu.

Zasadniczym elementem jaki jednak przykuł moją uwagę to fakt, że muzyka zespołu jakby okrzepła, stała się badziej przemyślana, nieco mniej zwariowana. Na "Blooddrunk" Children Of Bodom zdaje się nie wyszukiwać melodii i zalewać nimi słuchacza. Utwory są bardzo chwytliwe, choć melodie nie są aż tak namacalne - uważam to za wielki plus - dzięki temu płyta nie odkrywa wszystkich swoich kart od razu. Odniosłem także wrażenie, że utwory stały się nieco bardziej rozbudowane, ze sporą zmianą temp i ciekawymi aranżacjami, akcentującymi bardziej rytmiczne motywy, bądź też eksponującymi nieco bardziej kliamtyczne momenty. Nie trzeba dodawać, że poziom instrumentalny "Blooddrunk" jest bardzo wysoki, zdecydowanie wyższy niż dwóch poprzednich płyt.

Czy jest na tym wydawnictwie coś do czego mógłbym się przyczepić ? Chyba jedynie to, że album jest szalenie równy i ciężko jest wyróżnić jakieś wydawnictwo. Zabrakło tu może takiego "hiciora" jak "Everytime I Die" lub "Downfall".Z drugiej strony jest to chyba najróniejszy album Finów. "Blooddrunk" poziomem może nie przebija genialnego "Follow The Reaper", ale jest o klasę lepszy, od dwóch ostatnich krążków, a zaryzykuję stwierdzenie, ze jest też lepszy od "Hatebreeder" choćby ze względu, że prezentuje równiejszy poziom. "Blooddrunk" póki co jest najmilszym zaskoczeniem tego roku, a ja znowy zaczne się bacznie przyglądać Children Of Bodom.

Wydawca: Spinefarm Records (2008)
Komentarze
Sumo666 : Slabizna slabizne slabizna pogania :( Tak plyta jest do bani niestety :( Hate Crew...
Ignor : no no pierwszy odsluch i dosc dobre nie spodziewlaem sie po nich;) znow solo...
Harlequin : takie 8/10 bym dał. z jajem krązek :)
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły