Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Blueneck - Repetitions

"Repetitions" to trzeci album zespołu Blueneck. Ambient, shoegaze i post-rock w połączeniu ze smyczkami i fortepianem dają niesamowity efekt. To, co jest najbardziej niesamowite to fakt, że można jeszcze w post-rocku coś nowego wymyślić. Chłopaki z Blueneck tego dokonali. Jest to płyta smutna, miejscami przytłaczająca, ale warta uwagi. Kompozycje są powolne i spokojne, ale nie monotonne i powtarzalne, jak mógłby sugerować tytuł.
Istniejący już ładnych kilka lat zespół Blueneck przyzwyczaił nas do monumentalnych kompozycji w stylu „Epiphany” i pięknych kompozycji okraszonych delikatnymi smyczkami. Tym razem jest nieco inaczej, ale równie dobrze. Brytyjczycy z Blueneck powracają w wielkim stylu, płyta „Repetitions” to godny następca albumu „The Fallen Host” z 2009 roku. 
Już pierwsza kompozycja zapowiada, jaki będzie klimat całego albumu. „Pheumothorax” zaczyna się spokojnie, Duncan Attwood śpiewa niezwykle delikatnie, a dopiero po dwóch trzecich utworu zaczyna się prawdziwa muzyczna powódź – dochodzą gitary i kawałek zyskuje na dramatyzmie. Słuchając dalej staje się jednak jasne, że album ten nastawiony jest na klimat, nie na spektakularne riffy.Na płycie dominują kompozycje spokojne, wręcz melancholijne. Gitarom elektrycznym towarzyszy fortepian, wiolonczela i skrzypce. W prawie wszystkich utworach pojawia się subtelny wokal. Na pewno nie nazwałabym nowych kawałków Blueneck post-rockowymi. Ten album miesza w sobie ambient, shoegaze, post-rock, a nawet swojego rodzaju minimalizm („Una Salus Victus”). Widać, że zespół nie chce zostać zaszufladkowany, co zresztą byłoby niemożliwe. 
Słuchając „Repetitions” nie mogę przestać myśleć o smutku, wprost wylewającym się z każdej kompozycji. Nie jest to jednak smutek tak teatralny i dramatyczny jak w twórczości np. My Dying Bride, wynika on bardziej ze stonowania utworów, podkreślenia partii smyczkowych w odpowiednich momentach i poruszającego (ale nie przesadzonego) wokalu. Nikt tu nic nikomu nie narzuca, utwory idealnie wpasowują się w jesienny nostalgiczny klimat, który sprzyja rozmyślaniom. Nie ma tu prostych melodii do nucenia pod nosem w drodze na autobus. Album jest niezwykle spójny, każdy kawałek ma w sobie specyficzne piękno, które wyrażone jest poprzez melancholię i tęsknotę. Żeby dostrzec piękno tych smutnych kompozycji potrzeba skupienia i wsłuchania się w tekst. 
Czy ten album jest nudny, skoro to takie smęcenie? Na pewno nie. Każda kompozycja sprawia wrażenie starannie przemyślanej, a miejscami muzyka stanowi jedynie tło dla wokalu, który jest niezwykle przekonujący. Słuchałam tej płyty z zapartym tchem, bo każdy utwór przepełniony jest napięciem, które ustępuje dopiero w ostatnim kawałku „Lopussa”, który sprawia wrażenie lżejszego od pozostałych. „Repetitions” zdecydowanie nie jest klonem poprzednika, ale godnie toruje Bleneck drogę do szerszej publiczności.  
Tracklista:
01. Pneumothorax02. Sawbones03. Venger04. Sleeping Through a Storm05. Una Salus Victus 06. Ellipsis07. Barriers Down08. The Last Refuge09. Lopussa
Wydawca: Denovali Records (2011)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły