Były kiedyś czasy gdzie szwedzka scena metalowa święciła tryumf za tryumfem. Czy to In Flames czy Dark Tranquillity (co by nie było zasłużone zespoły) wydawały naprawdę świetne albumy. Czas pokazał, że dobra forma nie trwa wiecznie i patrząc na teraźniejsze dokonania muzyków z kraju trzech koron można określić (z wielką przykrością oczywiście) - żenada.
Arch Enemy to kolejna gwiazda na której to płyty narzeka co raz to większa lista fanów szwedzkiej sceny. Nie wiem skąd aż tak drastyczny spadek formy u w/w zespołów. Co by nie było są to pionierzy tzw. melodic death metalu ze Szwecji. Dramat po prostu dramat. Co do Płomieni można to jeszcze jeszcze jakoś zrozumieć, że mierna jakość "A Scence..." podyktowana jest problemami już byłem członka, ale za to głównego kompozytora Jespera Strömblada. Ciemne chmury zbierają się nad In Flames. Ale co z resztą...?Można by rzec, że ten gatunek nie ma już nic ciekawego do zaoferowania a jednak - pojawiło się światełko w tunelu. Tym światełkiem jest australijski Be'lakor. Zespół powstał w Melbourne w 2004 roku i gra w niezmienionym składzie do dziś (wokalista i gitarzysta George Kosmas , gitarzysta Shaun Sykes, perkusista Jimmy Vanden Broeck, klawiszowiec Steven Merry i basista John Richardson). Pierwsza płyta zatytułowana "The Frail Tide" pojawiła się na półkach sklepowych w 2007 roku i narobiła niezłego zamieszania. Jednakże nie o debiucie będzie tu jednak mowa a o drugiej płycie Australijczyków - "Stone's Reach".
Skoro Skandynawowie nie potrafią, albo raczej stracili pomysły na granie ciekawej muzy z pomocą przychodzą mieszkańcy najmniejszego z kontynentów i to z wielkim powodzeniem. Grupa czerpie inspirację z majestatu natury, ideałów pogańskich i "prowadzi do odzyskania prawdziwej duchowości i heroizmu w czasach materializmu i religijnej jałowości".
Co do samej muzy - no cóż - oryginalnie nie jest i nie ma co tego ukrywać. Dla ludzi którzy choć trochę są fanami melodic deathu riffy grane przez Be'lakor nawiązują do twórczości Dark Tranquillity a szczególnie z płyt "The Gallery" i "Mind's I" czyli z lat 1995-1997.
Tyle inspiracji. Australijczycy proponują słuchaczowi swój pomysł na granie po szwedzku. Mianowicie - bardzo ważny element stanowią tutaj klawisze. Znakomicie tworzą klimat tego wydawnictwa. Pan Steven Merry znakomicie wywiązuje się z powierzonego mu zadania. Utwory na płycie są skomponowane na podstawie znanego wzorca - wstęp (pianino, keyboard) - szybko - wolno (gitara akustyczna) - szybko i zakończenie. Wyjątkiem od tej reguły jest całkowicie akustyczny "Husks".
Kawałki są zagrane naprawdę... ładnie. Jest tu taka delikatność grania, płynność. Utwory to krótkich raczej nie należą, ponieważ czas ich trwania waha się pomiędzy sześcioma a dziesięcioma minutami (wyjątek stanowi w/w "Husks" bo trwa raptem niecałe 3 minuty). Mimo, iż kompozycje mogą się wydawać długawe zadowolonemu odbiorcy nie będzie to wcale przeszkadzać.
Każde zwolnienie, czy przyspieszenie ma swój cel, mam wrażenie, ze nic nie dzieje się tu przypadkowo i każdy zabieg muzyczny jest na tym krążku starannie zaplanowany. Nie ma na tym albumie żadnych popisów muzycznych (odnośnie umiejętności gry na poszczególnych instrumentach). Gra jest równa od początku do końca, bez żadnych ekscesów czy wybryków.
Niepowtarzalny klimat tego wydawnictwa tworzą przepiękne melodie obecne w każdym zakątku tego wydawnictwa. Czy to gitara czy klawisze melodia na tym krążku jest wszechobecna. Na temat poszczególnych utworów moim zdaniem nie ma sensu się za bardzo rozpisywać. S to po prostu świetne death metalowe "szwedzkie" numery zagrane po australijsku.Z lekką nutką melancholii. Wyjątek stanowi perełka na tej płycie - kończący dzieło dziesięciominutowy "Countless Skies" - zdecydowanie najlepszy numer na tym wydawnictwie.
Reasumując Australijczycy nagrali naprawdę świetny materiał, powtarzając sukces debiutu. Umiejętnie połączyli elementy doomu i starej dobrej szwedzkiej sceny death metalu. Ciekawe aranżacje i melodie jakie zapodają słuchaczowi sprawią, że osoba zainteresowana nie przejedzie koło nich obojętnie. Dla fanów w/w gatunków pozycja obowiązkowa.
Ocena: 8/10
Tracklista:
01. Venator
02. From Scythe To Sceptre
03. Outlive The Hand
04. Sun's Delusion
05. Held In Hollows
06. Husks
07. Aspect
08. Countless Skies
Wydawca: Kolony Records (2009)
Yngwie : Ja bym nie przesadzał z tą żenadą ze strony szwedzkiej sceny melo-...
Sumo666 : A jak dla mnie jest dobra :)Tym bardziej patrząc na terazniejszą szwedzką...
Harlequin : Recka ok, ale płyta dla mnie kupowata i mocno przereklamowana. przede ws...