Niczym biodra Wenus na łożu figlarnym
I przytuliły mocno do się jak kobiecości -
Swej potęgi ładunkiem niezdartym.
Więc wnikaj mnie do swego wnętrza,
Jakoby niełożnica znudzonego męża,
Styranym kuciem łat u przerdzewiałego oręża
I pozwól odetchnąć mnie - kochankowi twemu do braku powietrza.
Czemuż tak dobrze nie móc oprzeć się tobie.
Tobie, która wysysasz z ciała pazernie żywota
Niczym rój glist wijąc się ciasno
We wszystek kierunkach stęchłego gniota.
Jesteś bluszczem pozwalającym milczeć w słowie,
Troszcząc się tak błogo duszy szeleszcząc,
I czytając zepsucia liryk zwoje -
Z przyjemnością dłużę się w Tobie,
O reszcie świata zapominając.
KostucH