Ania ma czternaście, a może piętnaście lat i jest bezdennie głupia. Jej
tatuś jest jedną z gwiazd „small biznesu” czyli jak łatwo się domyślić
leniwym, niekompetentnym, tępym cwaniakiem. Matka żyje po to, by wydawać
zarobione przez męża pieniądze na nie potrzebne nikomu rzeczy, dzięki
którym wydaje jej się, że wygląda młodziej i jest seksualnie spełniona.
Ania została wychowana w sposób uniemożliwiający jakiekolwiek
samodzielne myślenie i szanuje jedynie wartości oraz tradycje uznawane
przez rodziców. Czasami marzy, aby przeleciał ją pan od WF.
Ania nade wszystko lubi króciutkie, nieskomplikowane piosenki o relacjach między chłopcem a dziewczyną w tempie cztery na cztery, 120 uderzeń na minutę, zawodzone byle jak przez ubranego w pedalskie ciuszki byle kogo. Może to być także wolny od wymagającej jakiegokolwiek skupienia muzyki dyrygent (przynajmniej nie umrze otępiały od opium, na syfilis w burdelu, w utrefionej peruce na głowie) ciskający się na podium w udawanej ekstazie, dając popis przed paniami rozmaitego wieku i proweniencji (przy czym one pragnęłyby przede wszystkim, żeby był bez gaci).Kiedy ludzie z Tajnego Biura, Skąd Zawiaduje Się Wszystkim dowiedzieli się o istnieniu Ani i poznali wysokość jej kieszonkowego nie mogli uwierzyć w swoje szczęście. Była beznadziejnie doskonałą dziewczynką w ich typie. Została niezwłocznie Najwyższym Arbitrem Muzycznego Gustu Całego Narodu. Od tej chwili wszystko w tym kraju, co miało choćby pozór muzyki, musiało zostać zmodyfikowane tak, by spełniać wymogi, na które wedle wyobrażenia ludzi z Tajnego Biura składały się potrzeby i pragnienia Ani. Jej gust zdeterminował rozmiar, kształt i kolor wszelkiej muzyki nadawanej i sprzedawanej w Polsce.
Ponieważ w grę wchodzą olbrzymie pieniądze, największe wytwórnie płytowe (które jeszcze kilka lat temu podejmowały niekiedy ryzyko nowości) nie nagrywają nic nowego. Mają na uwadze jedynie zysk, a nie muzykę. Ich założenie to wypuścić każdego roku jedną zajebiście przebojową płytę. W grę wchodzi część jaką uda im się ukroić z tortu wyznaczanego przez kieszonkowe Ani i pojemność portfela jej rodziców. Szczególnie, że żaden rodzaj tzw. „pop music” nie odniesie sukcesu na szeroką skalę, jeśli nie zaangażuje się weń przemysł odzieżowy i handel.
Te płyty trafiają później do DJ’ów w stacjach radiowych, którzy wiedzą jeszcze przed wypuszczeniem utworu na antenę co ma być „top ten” na liście i powtarzają każdą „nową” piosenkę do rzygliwego znudzenia. Tylko w taki sposób Ania oraz wszystkie jej przyjaciółki i przyjaciółki przyjaciółek mogą piosenkę zapamiętać i wydać kolejne kieszonkowe na płyty, czasopisma, ciuchy, gadżety, by sfinansować bloki reklamowe w radiu i telewizji, zapewnić byt wymóżdżonym krytykom muzycznym, imbecylnym gwiazdeczkom oraz dowieść celowość budżetowania Tajnego Biura.
Nie wierzycie? Włączcie radio. Dowolną stację - tak na chybił trafił. I nie narzekajcie, że nie możecie tam znaleźć swojej muzyki.
oki : ja słucham radia EURO a gdy chcę odpocząć całkiem od muzyki i...
Benjamin_Breeg : Jeżeli gdzieś już słucham radia, to w samochodzie. Jeżeli, to Chilli...
wolfj23 : Ja słucham tylko trójki i dwójki i nikt mnie na szczescie nie przymusz...