Zagraj i mnie melodię jaką porywistąMozolnie piętrzącą się nad szczyt urwiska,Po czym runęłaby do wnętrza jej pyskaZostawiając za sobą mroku powłokę mglistą.
Istoto! Co tchniesz w piekieł trąb dechWzywając do się jakoby sukkub po grzech,Bądź mi hymnem grającym na umyśle
I poprzez serce przetocz batalii interwały,Niech do ciała pompując rytm wyśleBy dzielnie przez życie kości maszerowały.
KostucH