Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Andralls - Andralls

Co może wyjść z połączenia słów "thrash metal" i "Brazylia"? Pewnie większość z was ma już przed oczami dwóch braci, którzy niegdyś razem grali w zespole zwanym Sepultura. Może młodzieńcy z Andralls nie zagrożą pozycji braciom Cavalera, ale to nie oznacza, że muszą żyć w ich cieniu.
Andralls pochodzi ze słonecznej Brazylii i gra thrash metal, jednak porównania do dokonań Maxa i Igora nie są tu zbytnio na miejscu. Czwarty krążek zespołu, zatytułowany po prostu "Andralls" to klasyczny oldschoolowy thrash z niesamowitą szybkością, ostrymi jak brzytwa solówkami, ostrym zapierniczaniem po bębnach i zachrypłym wokalem.

Nie ma się tu po co dopatrywać wpływów Sepultury czy Soulfly, za to bardzo dużo tu nawiązań do muzyki znanej z Bay Area, z bardzo silnym naciskiem na Slayera, a zwłaszcza na Reign in Blood. Bardzo słyszalna jest również ta niemiecka prostota znana z pierwszych krążków Kreatora i Sodom, tak więc zapomnijcie tu o jakichkolwiek zwolnieniach czy zmianach temp.  Mamy tu po prostu starą, klasyczną szkołę jazdy okraszoną oldschoolowym ale jednak znakomitym brzmieniem. I tu właśnie pojawia się pewien problem.

Ostatnio moje uszy były świadkami tak rewelacyjnych materiałów jakimi były "Ironbound" Overkill czy "Evolution of Chaos" Heathen'a. Od czasu, gdy je usłyszałem nie jestem w stanie nie porównać niczego co nazywa się "thrash metal" z nimi. Tak więc prostota i dzikość Andralls niezbyt robi na mnie wrażenie, po przesłuchaniu niezwykle rozwlekłego i melodycznego Heathena czy znakomitego "Ironbounda". Wiem, że to zupełnie inna liga ale po prostu tamte krążki całkowicie rzuciły mnie na kolana, a w przypadku "Andralls" mogę powiedzieć, że "tylko" mi się podoba. Gdybym nie słyszał tamtych dzieł pewnie ocena byłaby wyższa. Tym niemniej "Andralls" to coś dla fanów oldschoolu i mogę im ten krążek z całego serca polecić. Nie mówiąc już o tym, że pomimo tych oldschoolowych korzeni mamy do czynienia z naprawdę świetnym materiałem, który po prostu trafił u mnie w zły okres. Możliwe, że gdy emocje po "Evolution of chaos" opadną to spojrze na niego łaskawszym okiem i ocenię go wyżej.

Ocena: 7/10

Tracklista:

01. Two sides
02. Crosses Shall Burn
03. In the Eyes of Killer
04. You Mean Shit
05. Last Enemy
06. Blind Leads the Blind
07. My Hate Will Never Die
08. Dynamite
09. Global Decadence
10. Not Dead Yet
11. Let's Kill Again
12. Rage Empire

Wydawca: American Line(2009)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły