50 i co? I nic. Jedziemy dalej. „Don’t slow down” krzyczy Titus w refrenie tej pobudzającej do życia i działania piosenki. I nie tylko w tej, bo od takich aż roi się na piętnastej płycie Acid Drinkers „Peep Show”. W przeddzień zbliżających się pięćdziesiątych urodzin Acidzi pokazują, że czas nie robi na nich wrażenia i wciąż potrafią nagrywać znakomite, metalowe albumy, a po bardziej klasycznym „25 Cents For A Riff” znów postanowili mocniej przyłożyć.
I to naprawdę ostro. Czasem pojawia się wręcz taka, nabijana perkusją, jatka podchodząca może nawet pod death metal, jak to ma miejsce w „Sociopath” czy „The Cannibal”. To fragmenty, ale bardzo wymowne. Natomiast dobrego, gęstego thrashu mamy tu całe mnóstwo. Acid jest szybki, dosadny, rozwinięty muzycznie i przebojowy. Dobrym na to przykładem jest „Become A Bitch”. Taki numer, w którym niczego nie brakuje. Jest ciężki, cisnący do przodu, z progresywnym fragmentem instrumentalnym, dobrą solówką i chwytliwymi wokalami. Trochę wolniejszy, ale za to bardzo urozmaicony kompozycyjnie i wpadający w ucho jest następny „Thy Will Be Done”. Poza tym cały zestaw hitów z otwierającymi „Let ‘em Bleed” i „Monkey Mosh” na czele.
Udało się stworzyć fajnie wpadające w ucho piosenki, z czym ostatnio bywało różnie i udało się skomponować dużo zajebistej muzyki, co akurat nie powinno być zaskoczeniem. Instrumentalnie jest to świetna płyta, pełna wyśmienitych gitar, solówek i tradycyjnie, bogato grającej perkusji. Acid Drinkers uderza bardzo konkretnie, czego w ogóle nie zapowiada badziewna i zupełnie nie pasująca, także do wewnętrznej oprawy zdjęciowej, okładka.
Utworem innym od pozostałych jest ostatni „After The Vulture”, który jest wolniejszy i bardziej rozciągnięty, z dużą ilością bębnów, a także mostem na basie. Jest to taka pesymistyczna wizja świata, zupełnie inna od całego wcześniejszego zrywu: „In ruins you will sleep and eat what vultures leave”. No, ale Acidzi bardzo często lubili zaskoczyć na koniec i ostatnie miejsce na płycie zazwyczaj zarezerwowane było dla czegoś nietypowego i niestandardowego. Poza tym, to że numer jest inny wcale nie znaczy od razu, że gorszy. „Peep Show” to album bardzo dobry w całości i moim zdaniem bez słabych punktów.
Tracklista:
01. Let’em Bleed
02. Monkey Mosh
03. Sociopath
04. Become a Bitch
05. Thy Will Be Done
06. 50? Don’t Slow Down
07. The Cannibal
08. God Is (Isn’t) Dead
09. Diamond Throats
10. Heavenly Hellfucker
11. After The Vulture
Wydawca: Makumba Music (2016)
Ocena szkolna: 5