Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Ach jak cudnie być chłopcem metalowcem.

Przyjemna i słodka ironia, podszyta lekko sfatygowanym złośliwością humorem. Napisana przez rudowłosą lekko podstarzałą wielbicielkę ciężkich dźwięków oraz wdzięków, ( niepotrzebne skreślić) anarchistkę ortograficzną. Historyjka oparta na prawdziwych wydarzeniach o zabarwieniu lekko erotycznym lub jak kto woli kulinarno-konsumpcyjnym. Treść poniżej przeznaczona jest dla czytelników o stalowych nerwach i stalowych nerwach... Osobniki bardziej wrażliwe uprasza się o natychmiastowe zaprzestanie czytania szkodliwej treści. Niedostosowanie się do uprzejmej proźby grozi śmiercią lub kalectwem autorki opowiadania. Autorka życzy wszystkim paniom i pannom oraz wdowom i rozwódkom satysfakcjonującej i przyjemnej rozrywki przy czytaniu.
Będąc w klubie lub pubie,obowiązują pewne nie napisane na żadnych wrotach do krainy tysiąca żółtych strumyków zasady. Dla zapamiętania owych przydatnych złotych myśli, autorka ufundowała..., Dla pierwszych dwóch nieszczęśników, którzy mimo wszystko nie posłuchli proźby, będącej ostrzeżeniem...Jeden stalowy młotek z drewnianym trzonkiem o ergonomicznym i jednocześnie przyjemnym w dotyku kształcie. Przed wdrożeniem nagrody do pracy, należy zabespieczyć dłonie przed możliwością wbicia kłopitliwej drewnianej zadry, będącej częścią trzonka. Młotkiem należy dzielić się sprawiedliwie, patrząc na cyfrowy zegarek najlepiej ten z telefonu komórkowego. Następnie w celu uniknięcia poważnych konsekwęcji ,zawartych w proźbie będącej ostrzeżeniem należy udać się pod najbliższy blok mieszkalny. Najlepiej gdyby to był blok z wielkiej płyty osadzony wsród innych bloków. Z ławeczki pod blokiem, wyhaczyć sobie właściciela nowiutkiego dresu zakupionego w osiedlowym butiku, po okazyjnej cenie dwa złocisze polskie za kilogram, funkel nówka . Następnie wymachiwać młotkiem, pamiętając, że trzonek to coś co się trzyma w dłoniach a stalowa część górna spełnia zadanie części hipnotyzującej przeciwnika. Tak oto zajęcia praktyczno techniczne, powinny uratować autorkę tekstu który poczynił ogromne spustoszenie, w kudłatej główce niewinnego jak baranek chłopca metalowca. Jeśli po przeczytaniu tego złośliwego i przyprawionego lekką nutką dekadencji pseudo opowiadania. Uznasz teraz, że jesteś już twardym jak chleb z Biedronki metalowcem. To proponuję Ci, wieczorny spacer po cmentarzu, aby podnieść poziom swego intelktu i podziwiając sztukę, w postaci zdobionych elegancko płyt nagrobkowych...iiii płyt nagrobkowych. Po intelektualnej uczcie, w postaci nietuzinkowej sztuki przedstawiającej martwą naturę, proponuję udać się w stronę , gdzie muzyka koi zmysły a i przy okajzi można zwilżyć ściśnięte ze wzruszenia gardło. Będąc już w stanie z godnością zaprezentować się wyśmienitemu towarzystwu, które spokojnie, acz kolwiek w dającym się odczuć napięciu, oczekuje na doznania muzyczne, pełne niesamowitej wirtuozerii i harmonii....gitary i perkusji dwustopowej, dwucentralowej nie śmiganej ( to chłyt mapepingowy, ale o tym ciii). Rozpoczyna się akcja właściwa, gdzie niby to obojętnym wrokiem, ale z jakimś niezdrowym blaskiem w oku, rozglądasz się za jakąś młodą dziewoją, którą można by upić podstępnie by zobaczyć jak śpi. Nie dostrzegasz nic, poza kilkoma starymi raszplami, które mają łeb do alku mocniejszy niż znany Ci z widzenia osiedlowy lump, o wdzięcznej ksywie Zyga Wódociąg. Tak więc z braku porządanego towarzystwa, rozglądasz się smętnie, po reszcie zgromadzonych melomanów. Po długiej i wnikliwej analizie , uznajesz iż w Twoim przypadku, określając rachunek zysków i strat którego obiczenie na kalkulatorze zajęło Ci pół godziny, po czym sprzęt odmówił współpracy, a Ty zostałeś w czarnej... i bez słońca na dodatek. Wracając do decyzji życia, z kim spędzić wieczór słuchając ulubionych dźwięków, dochodzisz do zaskakującego wniosku iż, najpewniej trzymać się tzw. starych metalowców, którzy może z wyglądu i zapachu, są lekko trąceni pleśnią. Ale jakież to stateczne towarzystwo. Panowie z lekko siwiejącą czupryną i dumnie gęstym zarostem, tworzącym sporych rozmiarów kępkę mającą na celu ozdobienie bądź ukrycie podbódka względnie dwóch lub trzech zależy od ilości konsumowanych do piwka tłustych posiłków. Siedzą na ogół grupkami i prowadzą kulturalną rozmowę polegającą na wzajemnej komplementacji , a w skrajnych okolicznościach nawet potrafią szepnąć czułe słówko w kierunku ulubionego kumpla, który jest bardziej spleśniały i tak w ramach pocieszenia tworzy się klimat polegający na przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu. Twoje myśli gęstnieją jak dym, który zasiedlił całe niewielkie pomieszczenie. Z tej gęstwiny wyłonił się nagle kolejny genialny pomysł. Po chwili wachnia, uznajesz, ze wprowadzisz go w życie wraz z pierwszymi dźwiekami koncertowej uczty i swym szlachetnym towarzystwem zaszczycisz wymieniononą grupę statecznych metalowców. Słowo stateczny nabiera wtedy prawdziwie dosłownego znaczenia. Panowie Ci są nie do ruszenia z posad, jedyna ruchoma część ich posągowych postaci, zamiata wiechą siwiejących włosów pajęczny z sufitu, co jest gestem wobec właścicieli lokalu i personelu sprzątającego. Jeżeli będziesz dość sprytny, to uda Ci się ominąć niebespieczne okolice młyna i do końca koncetu bez szwanku i siniaków oglądać występ pomiędzy wystającymi ciekawie z nad za ciasnych bojówek, atrybutów poważnego i statecznego metalowca, w postaci ogromnych basiorów. Z zazdrością i pewnym zniecierpliwieniem, a za razem smutkiem patrzysz na statecznych panów z wyraźnie zarysowaną ciążą spożywczą. Przy tak dotkliwie wyraźnej różnicy w gabarytach, czujesz jak narasta w Tobie kompleks niższości, a Twoja małość, urasta do rangi słonia. Z powodów Twej wybitnej wręcz dbałości o własne zdrowie psychiczne, opuszczasz spleśniałch panów. Twój kolejny wybór pada na trzech niepozornych, acz kolwiek wyglądających na spokojnych, ale jeszcze nie spleśniałych typów. Próbujesz więc dosiąść się udając, że boli Cie noga. Po chwili już nie musisz udawać, noga boli Cię naprawdę. NSBM ten skrót zapamiętasz dość długo, choć cały wieczór rozkminiasz co on u licha znaczy. Jedno jest pewne łomot z nienacka nie jest fajny, więc obiecujesz sobie trzmać się z dala od skrótowców. W myśach powtarzasz sobie, by nie zapomnieć...TSA się pozbyć, to jakieś trzy płyty. Twoje myśli przeskakują na trzecią półkę, co powoduje uczucie zagubiebia, bo odkrywasz z rozpaczą, że zapomniałeś o tym o czym miałeś pamiętać. Po chwili uczucie zagubienia ulatnia się, bo zapominasz czym się tak martwiłeś. Ale, że masz skomplikowane wnętrze to gdzieś na dnie , usadowił się znak zapytania, który zaczyna Cię uwierać. Więc, w ramach komfortu postanawiasz przeanalizować wieczór i sprawdzić co zrobić z uwierającym Cię znakiem. Z zamyślenia wyrywa Cię odgłos, który spowodował dziwnie dotkliwy ból w miejscu w którym są zwykle myśli. Na dnie ląduje kolejny znak zapytania, co staje się już na tyle nie wygodne, że zaczna Ci się zbierać na mdłości. Wraz z kolejnym znakiem zapytania na dno lądują kolejno trzy wykrzykniki...reszta jest dla Ciebie tajemnicą. Nie wiedząc nawet kiedy i jak, Twoje ciało znajduje się na zewnątrz. Poczułeś wstrząs który podniósł gwałtownie Twoje ciało i po czym ten sam wstrząs, wygenerował ból. Tak skończył się dla Ciebie pierwszy w życiu koncert metalowy. Reasumując bilans strat, podliczyłeś wieczór, wynik był dla Ciebie ciosem. Okazało się bowiem, że odniosłeś ogromne straty emocjonalne, ze strony zgredów którzy wpędzili Cię w kompleks niższości. Po czym jak chciałeś odpocząć i ochłonąć z emocji, dostałeś łomot. Nie pamiętasz jak nazywali się Ci dziwni ludzie, ale przez nich pozbyłeś się jedynych płyt w swojej dyskografii, i były to płyty TSA. Na bilet wstępu wysępiłeś od ojca i były to trzy złocisze, za jednego browarka kolejne trzy złocisze. Na końcu łomot i wypad z lokalu na kopach Yyyy za zwroty, których nie przyjmują. Wracając z koncertu koleś którego straszyłeś młotkiem, zrobił z Ciebie ścieżkę zdrowia. Po tym wszystkim stwierdziłeś, że masz dosyć bycia twardym jak chleb z Biedronki metalowcem. Wskoczyłeś więc w dres z butiku osiedlowego. A kupując gwoździe w sklepie metalowym, w ramach zemsty, pożyczyłeś sobie bez pytania, pół metra badziewnego łańcucha w złotym kolorze. Teraz to jesteś ziomal na dzielni bo prezentujesz styl. Od metalowców nadal dostajesz regularny łomot. Za to Facet ze sklepu metalowego też spuścił Ci lanie w ramach zapłaty za badziewny łańcuch, z którego farba zlazła i znowu stałeś się szaraczkiem. Historyjka w prawdzie głupia, ale za to szczerze powiem. Nie dogadasz się z normalnym, Jak masz samo siano w głowie. A autorce historyjki też się zryty beret zdarzył. Ale za to chleb z Biedronki, pozostawia dla dresiarzy :-)
Komentarze
Alpha-Sco : anarchiści walczą też z ortografią ;-) No, to chyba oczywiste...
amorphous : Po trzecim poważnym błędzie ortograficznym przestałem czytać, wi...
Alpha-Sco : Eetam, naćpany bełkot któremu usiłujesz przykleić szumną nazwę...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły