AXIII to zespół pochodzący z Jaworzna, który przez ostatnie cztery lata tworzył swoją pierwszą płytę „Adonai”. Od października można ją już kontemplować w wersji digitalnej, jak i płytowej, wydanej przez zespół. „Adonai” to podróż przez zmieniające się stany świadomości i style muzyczne, gdzie dominująca błogość zakłócana jest przez elektryczne i elektroniczne wzloty. Wszystko jednak utrzymane jest w spokojnej atmosferze progresywnego rocka.
Cała opowieść tworzy jedną całość, zamkniętą między pobudką, a spoczynkiem. Na pewno jest to dzień inny niż wszystkie, rozpostarty w kosmicznej przestrzeni, gdzie tworzą się i niszczą jakieś ogromne byty, choć ciężko powiedzieć na ile ludzkie, a na ile zautomatyzowane. Mimo, że dostrzegam nawiązania jednych fragmentów do drugich, a także spójność niektórych tekstów z motywami muzycznymi, to nie podejmuję się zinterpretowania ogólnego sensu treści, gdyż takowego nie udało mi się uchwycić.
Muzyka jest bardzo rozległa i horyzontalna. Czuć jakby delikatnie unosiła się w wielkiej pustce, dryfowała po próżniowym oceanie, w którym jest samowystarczalna i wielbiąca uroki świata. Czasem odbija się to aż przejaskrawioną, franciszkańską miłością jak w „Próżności”. To bardzo długi monolog, który jednak pod powłoką stateczności kryje w sobie wiele elektronicznej głębi. Fabuła jest pozornie monotonna i nieśpieszna, ale jednak pod spodem wciąż coś się dzieje, no i w akcji dramatu zachodzą chyba jakieś, mające ważne znaczenie w końcowym rozrachunku, idee.
O wiele mocniejszy elektronicznie jest „Cud”. Tutaj ta warstwa rozwija się aż do fragmentów podchodzących pod muzykę klubową, w co wkomponowują się też wysokie wokale. Komputer wyznacza trendy również w „Kwas”, a jednym z ciekawszych numerów jest też „Psalm”. Przygrywająca pozytywka, kościelne zawodzenia, tajemnicze narracje i klawiszowe scenografie tworzą tu wkręcającą scenerię. Pojawia się też więcej mocy gitarowej.
A ta, niby ukryta i nieśmiała, ale od czasu do czasu ujawnia się na tym albumie. Jest trochę cięższych riffów we wspomnianym „Kwas”, jest więcej mocy w „Adonai” i „Cud”, ale prawdziwe iskry sypią się na koniec w, rozkręcającym się, „Odrobinę” i drapieżnym „.Aki”. Oczywiście w miarę obranej drogi i konceptu. AXIII nie jest zespołem metalowym i wszystko obraca się wokół muzyki rockowej z podłożem elektronicznym. Jest też trochę ambientowych zgrzytów czy innych odgłosów jak w „Maj.” czy incydentalnie w wielu innych momentach. Nadaje to odpowiedniej oprawy i otoczki całemu przedsięwzięciu.
„Adonai” to płyta wymagająca uwagi i pozwalająca odkrywać się stopniowo, a za każdym razem można wydobyć z niej coś nowego. Wyzwala cały wachlarz emocji, ma lepsze i gorsze momenty, choć jak ktoś preferuje również taką ładniejszą odsłonę muzyki rockowej to pewnie przejdzie mu i w całości. Ale o tym trzeba się już przekonać osobiście.
Tracklista:
01. Wstań
02. Adonai
03. Cud
04. Kryptydy
05. Próżności
06. Psalm
07. Kwas
08. Maj.
09. Odrobinę
10. .Aki
11. Śpij
Wydawca: AXIII (2018)
Ocena szkolna: 4+