Adrenalina opadła. Endorfiny diabli wzięli. Miotam się w bezsilności i złoszczę na beznadzieję sytuacji i… nic z tym nie zrobię. Nie wolno mi. Nie mam prawa naruszać jego wolności…
Czasem wolałabym mieć grubszą skórę i mniej bujną wyobraźnię.
Dobra, autoanaliza przeprowadzona, czas wrócić do „normy” cokolwiek nią jest.
P.S. Żeby to było takie łatwe… pstryk i już. Ech…