
Przyzwoity film, nieprzyzwoity reżyser. Kilka dni temu - z racji tego, że na lekcjach języka polskiego
przerabiam obecnie dział "II Wojna Światowa" - zostałam poproszona o
obejrzenie fabularnego filmu z 2002 roku pt. "Pianista". Ponieważ
oglądam dzieła filmowe dosyć rzadko (wolę krótkie video clipy i
teledyski), po "zaliczeniu" niemal każdej produkcji pojawia się we mnie
potrzeba napisania recenzji lub przynajmniej krótkiego komentarza.
Pozwólcie więc, że podzielę się z Wami moimi wrażeniami po "oglądnięciu" filmowej biografii Władysława Szpilmana. Nie będę się
rozpisywać na temat problematyki utworu i elementów świata
przedstawionego, albowiem są one powszechnie znane.