Polska death i black metalem stoi. Może nie zgodzi się z tym przeciętny Kowalski, a większość rodaków nie ma o tym żadnego pojęcia, ale fakt faktem, że wiele tych najcięższych zespołów z naszego kraju święci po świecie nieświęte triumfy. Tymczasem nie brakuje u nas i bardzo dobrych klasycznych, heavymetalowych bandów, które, choć powinny, nie cieszą się aż taką popularnością. Z założenia promocji takiej muzyki wyszli pomysłodawcy i organizatorzy Helicon Metal Festiwal. Impreza, której pierwsza edycja odbyła się w ubiegły piątek w warszawskim klubie Voo Doo, z założenia ma być cykliczna i ma promować polski heavy metal.
Prawdziwy zawrót głowy mieli warszawscy fani metalu w tym tygodniu. Najpierw we wtorek Arch Enemy i Jinjer w Progresji, następnie w piątek w Proximie zabójczy zestaw Immolation, Azarath, Melechesh, In Twilight’s Embrace i Sincarnate, a na sobotni deser w Voo Doo równie potężny skład w postaci Hate, Saltus, Hate Them All i Proch. Łał, jakby to tak wszystko połączyć w jedno, to wyszedłby z tego zajebisty festiwal. A tak jedni mają ciężki mataron, a inni musieli wybierać. Ja postawiłem na piątkowy koncert Immolation, głównie dlatego, że do tej pory nie dane mi było zobaczyć na żywo nowojorskiej legendy death metalu.