Gdyby powstał ranking najbardziej niedocenionych albumów rockowych wszechczasów, to nie wątpię, że "Headless Cross" zająłby jedno z czołowych miejsc. Album dorobił się opinii "najlepszego albumu w najgorszym okresie Black Sabbath". Jak dla mnie, ciężko jest powiedzieć, który okres dla Black Sabbath był najgorszy, ale ani "Born Again" z Gillanem, ani tym bardziej "Seventh Star" ani "The Eternal Idol" nie przykuł mojej uwagi. Co prawda już "The Eternal Idol" pokazał, że Tony Martin śpiewać potrafi, a że ciążyło na nim piętno charyzmy Ozzy'ego i świetnych wokali Dio i Gillana, to już inna kwestia.
Komentarze Stary_Zgred : Też się muszę przyznać ze wokalnie najbardziej mi Dio na płytach S...
Tyr : Dla mnie Black Sabbath zaczął się gdy usłyszałem jak śpiewa Ton...