Raygun Rebels to czterech młodzieńców wyglądających jak uwspółcześniona reinkarnacja Elvisa. Jeżeli dodam do tego, że ich krajem rodzinnym są nasi sąsiedzi, ci od „backwurst und bier”, to na pewno niejednemu z Was, podobnie jak mi, zapali się ostrzegawcze światełko. Spieszę Was zatem uspokoić, że chociaż na “Bring Me Home” rewelacji nie ma, to jest to album zdecydowanie słuchalny (no może poza jednym wyjątkiem, o którym później).