Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Opowiadania :

Z Dziennika Szatana

Jestem tu. Nikt mnie nie widzi... ja Pan/Pani czasu teraźniejszego. Tak mi właśnie dobrze. Wszystko, co złe hahaha..., moja zasługa. Jednak porażki spotykają nawet i mnie!
Pewnego słonecznego poranka (ahh nienawidzę słońca) ... tylko ciemność ... ciemność. A więc, tego beznadziejnego poranka nie mogłem/nie mogłam przyjąć do wiadomości sytuacji, która pogrążyła mnie w głęboką złość ponadludzką. Martwica stanu śmierci, odłamek wartości zła, nagła zmiana czasu...nienawidzę tego!! Przechodziłem/przechodziłam przez jakiś plac, targowisko. Ludzkich dusz pełno, dwie już zbliżały się do mojego świata, kiedy to ujrzałem/ujrzałam małą czystą duszę. Miałem/miałam na nią ochotę...była za czysta...jedno pragnienie, wyzwolić ją z umysłu wszelkiego dobra...zło, zero doświadczeń moralnych, tylko zło – dobro zaginionego świata. Przemówiłem/przemówiłam do niej, tak głęboko i świadomie, powoli dochodziła do życiowej herezji. Zagubiona...rozkojarzona...roztrzęsiona...Tylko moja moc się liczy. Namawiałem/namawiałam do złego. Jej ciało powoli zamierało jak usta zanurzone w gorzkiej wodzie. Dobrze...coraz lepiej...wspaniale. Szepty mych niewolników, czuła w umyśle. Byłem/byłam pewien/pewna kolejnego zwycięstwa nad potomstwem Niebieskiego....kiedy to ona..Ona...ONa...ONA!!! zaczęła się modlić...do Niego...Anioły osaczyły mnie. Nie miałem/miałam wyjścia...porażka stoi przede mną. TO NIEMOŻLIWE!! ....ona...upadła trafiona kontrastem świata. Zrobił się ogromny szum...w sumie to nikt nie wiedział, co jej się stało. Pytania unosiły się ku górze. Powoli wyszedłem/wyszłam z tłumu gapiących się beznadziejnych dusz, które pragnęły jej pomóc. Pomoc – sztuczna gra życia...nienawidzę tego.

Ale i tak się spotkamy...nie martw się. Mam cię na oku i przyjdzie czas, kiedy będę miał/miała ochotę i na ciebie.
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły