Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Blog :

Wampir

Wampir - ostatnia, czwarta próba wklejenia do bloga. Ciekawe, czy tym razem się uda :D

Ludzie boją się śmierci. Śmierć zawsze przychodzi zbyt szybko i nie należy do wyczekiwanych gości. Trup jest brzydki, ohydny, nawet jeśli ciało należało do pięknego niegdyś człowieka. O śmierci się nie mówi, nie przyzywa się jej beztrosko, zaś zmarłych uważa się za straconych dla „tego świata”.


Tymczasem my – zmarli, jesteśmy jego częścią, tak samo jak wtedy gdy jeszcze oddychaliśmy i chodziliśmy w blasku słońca. Schowani przed wzrokiem żyjących wtapiamy się w ziemię, przechodzimy przekształcenia niby poczwarki, zmieniamy się, przechodzimy w nowe byty. Zlewamy się z milionami podobnych nam, martwych stworzeń i włączamy się, wraz z nimi, w mozolny proces tworzenia ciała ziemi. Tej samej ziemi, po której nadal stąpają nasi bracia, matki, znajomi i przyjaciele.

* * *

Za życia byłem złym człowiekiem. Nikogo wprawdzie nie zamordowałem ani nie okradłem, ale moje istnienie nie przyniosło nikomu szczęścia. Nie było takiej osoby, którą obdarzyłbym uczuciem przewyższającym moją miłość własną, nawet rodziców nie zaszczyciłem taka łaską. To zabawne, ale uzmysłowiłem sobie tę gorzką prawdę w momencie, gdy odchodziłem ze świata i nie mogłem już niczego naprawić czy nadgonić. Mój ziemski czas okazał się płynąć zbyt szybko, by udało mi się wygospodarować w nim choć chwilę dla drugiego człowieka. Skoro więc wtedy nie miałem potrzeby otwarcia się na ludzi, czemu czuję ją teraz? Trawi mnie chęć odnalezienia kogoś, kto swoim istnieniem złagodziłby nudę samotnego rozpamiętywania mojego życia, sprawił, że następujące po sobie dni i tygodnie będą niosły jakąkolwiek treść.

* * *

Mój jedyny towarzysz, nuda, coraz głębiej wżera się w obszar, który nazwałem swoją pamięcią, i wydziera z niej wspomnienia ziemskiego bytu. Czuję jak należące do mnie niegdyś ciało stapia się z glebą. Jestem już czystą świadomością, która powoli zamiera, roztapia się w bezwładzie myśli, przechodzi w chaos. Powoduje to u mnie przypływ paniki. „Trup ogarnięty paniką” - brzmi to niedorzecznie, a jednak jest to prawda. Chciałbym krzyczeć, ale mój rozbrat z cielesną formą zaszedł już za daleko, moje ciało stanowi jakiś niepojęty, odrębny kształt, z którym straciłem łączność, choć jeszcze wciąż jestem w nim zamknięty. Narasta we mnie bunt, przeciwko sobie, światu i jego porządkowi. Chciałbym zaprotestować przeciwko rozkładowi i własnej śmierci. Nie wiem jak. Nie pozostało mi nic, oprócz myśli.

* * *

Zdobyłem się na wysiłek i krzyczę, metafizycznym krzykiem płynącym gdzieś ze srodka mojego jestestwa:Boże pomóż mi! Z dna rozpaczy wołam ku Tobie! Przemów do swego dziecka! Cisza, cisza jak zawsze. I tylko myśl krąży wokół idei zbawienia. I ja jestem tą myślą, jej ciałem i jej lotem. Beznadziejnym, bo nigdzie nie docierającym, przez nikogo nie dosłyszanym.

* * *

Bóg mnie opuścił. Jest głuchy na moje nawoływania, niemiłe mu moje jęki. Nie mam sił by wołać, by być. Skomlę ostatkiem sił do Szatana, bo nawet Szatan lepszy jest od pustki. I słyszę jak idzie ku mnie, i wzywa: „Przyjdź za mną, mój synu”. Skuszony jego głosem płynę ku niemu z niebytu.

* * *

I oto znowu jestem jednym ze stworzeń ziemskich. Opuściłem wieczną noc grobu, poruszam się wśród ludzi. Raduję się ich obecnością, co chwila odkrywam ich piękno. Kontempluję życie w jego najczystszych przejawach, pławię się w życiu, smakuję je i zanurzam się w jego falach, lecz ciągle mi mało, ciągle czuję potrzebę czerpania tego bezcennego daru. Dano mi łaskę dotknięcia życia po raz wtóry i tym razem z niej skorzystam. Będę żył, póty istnieć będzie ziemia i jej mieszkańcy. Wiecznie głodny zycia, jego największy czciciel i wyznawca. Ja – wampir.

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły