„Wilczy metal pogańskiej czerni”. Takie określenie na swoją muzykę zamieścił Venedae w okładce do swojej płyty „Siedem Kamiennych Oblicz”, pośród wielu innych patriotycznych haseł i przedchrześcijańskich symboli. Wojownicy Świętowita postarali się o graficzną i fotograficzną otoczkę dla swojej sztuki, gdyż jej przekaz jest tu co najmniej równie ważny co sama muzyka. A więc kto się nie boi niech stanie do walki: „Miecz wskazuje moją drogę ku krainie wiecznych bojów”.
Jak nietrudno się domyślić, czwarta płyta Venedae to wciąż pozycja podziemna i jej produkcja pozostawia wiele do życzenia. Instrumenty nie brzmią tak dobrze jak by mogły, a wokal często jest niechlujny i brakuje mu ogłady. Z jednej strony szkoda, bo jest tu potencjał na wyższą półkę, a z drugiej, przy profesjonalnym masteringu ta płyta na pewno wiele by straciła. Straciła by swojego ducha, swoją pierwotność i prawdziwość. Z „Siedem Kamiennych Oblicz” bije bowiem entuzjazm, wiara w to co się robi i miłość do Ojczyzny. Braki w realizacji zespół nadrabia ambicją, a proste zagrywki układa w tak emocjonujące kompozycje, że wszystko inne schodzi zupełnie na dalszy plan.
Utworów autorskich jest pięć, ale są długie, a jeden nawet bardzo długi, więc czasowo materiał w zupełności spina się na pełny album. Można powiedzieć, że są to takie opowieści przenoszące nas w pradawne czasy. Mają odpowiednią oprawę w postaci odgłosów wichrów, tętentu i rżenia koni i bitewnej wrzawy. Są bijące bębny, klawiszowe inwokacje i dużo nastrojowości. Autorzy przywiązali dużą wagę do tego, żeby słuchacza wprowadzić w klimat i dać mu się wczuć w utwór zanim on się tak naprawdę zacznie, czego najlepszym przykładem jest „Gniazdo”. Ale tak samo długo zaczyna się już pierwszy „Kosmologia Leśnej Duszy”. Jako że trwa on ponad siedemnaście minut to wiele w nim zmienności, a garażowy black metal miesza się tu z melodyjnymi widokami i epickimi pejzażami. Jest wojna, więc jest ostro, szorstko, jest nienawistnie, ale nie przez cały czas. To jest właśnie najpiękniejsze jak płyną te gitarowe, miarowe pasaże, wspomagane klawiszowym podkładem i jak niosą swe melodie wśród lasów i pól. Dobrze się to komponuje w „Wojenne Twarze Wenedów”, świetny pod tym względem jest „Na Ośnieżonych Polach Bitewnych… (Nieśmiertelny Luicki Duch)”. Do tego dochodzą deklamowane niczym wiersze teksty, których im dalej tym więcej. „Gniazdo” to już jest zupełna bajka. Przejmujące podanie o dumnych słowiańskich wojach broniących swojej ziemi i stawiających dzielnie czoła germańskiemu najeźdźcy: „Rozesłać Wici! Już czas!” A na sam koniec mocne, lecz krótkie, zaostrzenie atmosfery za sprawą coveru Graveland „For Pagan and Heretic's Blood”, który nie jest ujęty w trackliście, przynajmniej na kasecie.
„Siedem Kamiennych Oblicz” to płyta mająca wiele atutów. Można ją pokontemplować muzycznie ciesząc się z jej srogiej formy oraz prostolinijnej naturalności. Można też się w nią wgłębić i odkryć w sobie wilczą duszę wojownika oraz ulec patriotycznej melancholijności: „To nasza ziemia, to nasze gniazdo, to nasz jest kraj!”
Tracklista:
1. Kosmogonia Leśnej Duszy
2. Wojenne Twarze Wenedów
3. W Krwawym Królestwie Drzew
4. Na Ośnieżonych Polach Bitewnych... (Nieśmiertelny Lucicki Duch)
5. Gniazdo
6. For Pagan And Heretic's Blood (Graveland cover)
Wydawca: Eastside (2002)
Ocena szkolna: 4+