Zastanawiałem się jak zacząć tą recenzję. Wiele osób zmieszało zespół z błotem po wydawnictwach takich jak "Revelations" czy "The Beast". Ja osobiście nie oceniam tych albumów tak źle, "Bestia" dostała ode mnie 8/10 o ile pamiętam. Natomiast na "Revelations" były dobre kawałki np. "Epitaph" czy "Revelation Of Black Moses". Były też wypełniacze, jednak nie jest to powód do takiego obrzucania oszczerstwami jak to miało miejsce dość często. Potem MCD "Blood" i również dużo osób narzeka. Ja nienarzekałem, choć najnowsza płyta "Impressions In Blood" to dla mnie po prostu ... ale może od początku.
Jak w wielu recenzjach można przeczytać, MCD "Art of War" zapowiadało dosyć dobrze nadchodzące zmiany oraz świeżość. Słucham jej od dłuższego czasu i nie mogę się oderwać. Już intro robi wrażenie - "Between Day And Night" jest po prostu świetne (klawisze gościnnie nagrał klawiszowiec Vesanii). Wprowadza podniosłą, poważną atmosferę. I wchodzi pierwszy numer "Shadow Fear". Ostre, cięte riffy już na samym początku, grające dość thrashowo, również melodyjnie. Potem krótka zmiana i opeńtańcze blasty z twardymi riffami miażdzą wszystko. Do tego chodzi "odświeżony" głos Petera, który moim zdaniem na "The Beast" brzmiał najgorzej w dotychczasowej karierze zespołu. To oczywiście kwestia gustu, ale tak czuję odnośnie swoich odczuć, he he. Pierwszy numer to istny armagedon. Następny "As Heavens Collide ..." to też nawałnica, kontynuacja zaczętego zniszczenia. Za prawdę, cholernie przyjemnie słucha się tych temp, tych riffów i blastów. Widać Daray naprawdę się postarał. Trudno opisywać szczegółowo, to trzeba usłyszeć. "Helleluyah!!! (God Is Dead)" - jeden z bardziej zróżnicowanych numerów. Możemy usłyszeć w nim klawisze, które dodają klimatu apokalipsy. Gitary brzmią po prostu bosko, zwłaszcza na zwrotkach, wolno, majestatycznie, miażdżąco. Utwór opowiada o tym jak np. wykorzystuje się religię do różnych celów, np. politycznych. Klimat numeru mozna jednak odnieść do innych tematów. "Fields Of Heads" - to kolejny szybki numer, który nie bierze jeńców, tak samo jak świetny wg mnie "Warlords" - po prostu masakra, piękna masakra. "Predator" zaczyna się klawiszowym, podniosłym intrem. Zwróćcie uwagę na wejście gitar oraz ich melodyjność - to jest pewna nowość. Brzmi imponująco. Potem mamy thrashowe riffy i świetną solówkę, a swoją drogą - solówki na tej płycie są niesamowite, zwłaszcza te zagrane przez Mausera. I tu mamy kolejną nowość o której głośno w każdej chyba recenzji, że kilka numerów skomponował właśnie Mauser i to wyszło zespołowi na dobre. "Red Code", "Amongst The Ruins", "They Live!!!" to trzy bardzo szybkie numery na poziomie, w znanym, starym stylu. "The Book" - to kolejny utwór wyróżniający się. Rozpoczyna się dość melancholijnym intrem i wchodzą gitary ze świetnymi wprost riffami. Numer wolniejszy, pełen mocy, czuć od niego świeżość. Czasem w tle słychać inne instrumenty. Mamy wiele rozwiązań jakich wcześniej nie było, numer jest zróżnicowany, posiada świetne solówki, jedna jest dość heavy metalowa co wyszło znakomicie. Generalnie nie ma tu słabszego kawałka czy takiego, który nie pasuje. Płyta jest zróżnicowana, czego nie było np. na świetnej "Litany". Ten album to brutalne riffy o brudnej konsystencji, szorstkie, twarde brzmienie, blasty niszczące wszystko, trochę starego stylu, również trochę nowych rzeczy, nowych rozwiązań, także jest to płyta, która posiada klimat. Jaki? Sami posłuchajcie, trudno opisać. Jest to nowy Vader. Zespół, który nadal się rozwija i to jest jego atutem. Rozwój. I oby tak dalej. Dla mnie jest to jedna z najlepszych płyt roku 2006. Naprawdę, ścisła czołówka. Polecam.
Ocena: 10/10
Wydawca: Regain Records (2006)
Stary_Zgred : Pomimo tego, że w mojej ocenie płyta zasługuje na 7 punktów na dzie...
Xardas_Czarny : Dzięki. Dzieci z gimnazjum? Hmm.. dziwne. Peter bardzo dobrze mówi w każ...
necros : Uwazam Impressions in Blood za cudowna,brutalna,death'owa miazge.Peter po...